90lat.boernerowo.org Info o obchodach 90-lecia + HISTORIA BOERNEROWA

Władysław Grzelak – dzieje Boernerowa

Od 23 września będzie można otrzymać papierową, ilustrowaną wersję wspomnień. Dla czytających na smartfonach przygotowaliśmy wersję tekstową z automatyczną numeracją akapitów mogącą ułatwić czytanie w wielu etapach.

Władysław Grzelak – Boernerowo wspomnienia miłośnika, mieszkańca i społecznika osiedla Boernerowo
“Dzieje Boernerowa” i “Obrona Boernerowa”

Młodszemu pokoleniu zobowiązani jesteśmy wyjaśnić, iż Autor, zobligowany w 1968 doktryną PRL-u, używa wielu określeń  w stylu “obywatel” zamiast ‘pan”, bez których publikacja wspomnień, którą Autor może miał w zamiarze, byłaby niemożliwa.

  1. D Z I E J E B O E R N E R O W A
  2. Autor: Władysław Grzelak
  3. Źródło: maszynopis z 1968 roku.
  4. Z oryginału przepisane przez Towarzystwo Boernerowo na 90-lecie Boernerowa.
  5. Dziękujemy Rodzinie Autora za udostępnienie oryginalnego zapisu.
  6. O S I E D L E P R Z E D W O J N Ą
  7. Nazwa Boernerowo wywodzi się od inicjatora budowy osiedla Ignacego Boernera, minister Poczt i Telegrafów w Polsce przedwrześniowej. Budowę 275 domów jednorodzinnych i willi zaczęto w roku 1932, a ukończono w 1934 na kilka zaledwie lat przed wybuchem wojny.
  8. Boernerowo, estetycznie i racjonalnie zaplanowane, starannie utrzymywane w zieleni i kwiatach, było w pierwszych latach po zbudowaniu uroczym warszawskim zakątkiem, w pełni zasługującym na nazwę osiedla wzorcowego.
  9. Nie jeden ze zwiedzających je warszawiaków, przeszedłszy się po czystych uliczkach, wstąpiwszy do stykającego się z osiedlem parku leśnego, obejrzawszy różne kształty domów jednorodzinnych, nabierał dużej ochoty, żeby się tu osiedlić. Oczywiście nie każdy mógł sobie na to pozwolić.
  10. Połączone z Warszawą linią tramwajową (1933) Boernerowo, oprócz wielu pracowników poczty, dla których było pomyślane, zwabiło licznych przedstawicieli inteligencji. W otoczeniu każdego niemal domu widać było kulturę jego mieszkańców. Nie brakło tu lekarzy, adwokatów, inżynierów, dziennikarzy, wyższych urzędników i wojskowych. Boernerowo zwłaszcza latem wydawało się mieszkańcom i przyjezdnym oazą spokojnego i przyjemnego bytowania.
  11. W R Z E S I E Ń 1 9 3 9 R O K U
  12. Kwitnący stan Boernerowa skończył się wraz z wybuchem wojny. Już 1-go września spadły tu bomby na ul. Łączności i P.O.W. Warto zacytować urywki wspomnień o wrześniowej obronie Boernerowa
  13. Podczas tych walk spaliło się na Boernerowie 14 domów, a prawie wszystkie zostały mniej lub więcej uszkodzone. Opuszczone domy zostały ograbione. Gdy Niemcy weszli po raz pierwszy do Boernerowa, wyprowadzili mieszkańców na pole między osiedlem a Chomiczówką, a następnie splądrowali mieszkania.
  14. Na wezwania płk. Umiastowskiego część mężczyzn opuściła Boernerowo, by po miesiącu niepotrzebnej tułaczki wrócić. Tymczasem życie w osiedlu, pozbawionym wody, światła i zaopatrzenia w żywność stało się bardzo trudne. Wodę trzeba było dźwigać z daleka, żywność zdobywać jeszcze dalej po wsiach, niekiedy z narażeniem życia. I tak niedawny raj jaki sobie człowiek założył w Boernerowie, na jeźdźca zmienił w piekło. Czytamy w jakichś wspomnieniach z upiornych dni:
  15. „Któregoś wieczoru w czasie bombardowania schroniło się w naszej suterenie kilku polskich żołnierzy. Biedni, wyczerpani truami wojennymi mieli za sobą wiele nieprzespanych nocy.Twarze tych chłopców wychudłe były i szare ze zmęczenia. Potem nastąpiły jeszcze straszniejsze chwile… Przeżyliśmy najdłuższy nalot. Koło naszego schronu palił się dom. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam pożar tak straszny, przejmujący grozą i rozpaczą”
  16. „Jak okropnie wygląda to przed wrześniem piękne osiedle! Spalone domy, leje po bombach, rowy strzeleckie, zwisające ze słupów druty… prowadzą nas drogą przez las, wyprowadzają w pole. Czy może na rozstrzelanie? Wtem przyjeżdża na motorze czarny hitlerowiec z wiadomością, że Warszawa się poddała. Może dlatego puszczają nas wolno. Z przytłaczającym smutkiem powoli wracamy do swych spalonych domów.”
  17. Wrzesień pochłonął wiele ofiar spośród obywateli Boernerowa. Między innymi oddali swe życie w obronie ojczyzny dr Zygmunt Poboży, Bohdan Eichler, kpt. Filipek, kpt. Lewiński, kpt Szydłowski i Bartczak, kierownik szkoły podstawowej.
  18. W A L K A Z O K U P A N T E M
  19. Już od pierwszych dni okupacji zaczęła działać w Boernerowie komórka podziemnej walki z najeźdźcą. Była nią na początek tzw. skrzynka. Mieściła się ona przy ówczesnej ulicy Warszawskiej, a służyła do rozpowszechniania nielegalnej prasy. Najbardziej czynni byli przy tej skrzynce obywatele Chludzińscy, Szlagatysowie, Wyrzykowscy i Karol Szenfeld. Ten ostatni został aresztowany przez gestapo, lecz mimo zadanych mu tortur, nikogo nie wydał. Poniósł śmierć męczeńską, a skrzynka wobec grożącego niebezpieczeństwa miała ulec likwidacji.
  20. Na początku roku 1940, w domu przy ul. Telefonicznej 18, należącym do gen. Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza, niejaki Maciej Szymanowski, prawdopodobnie spokrewniony z generałem, urządził introligatornię, by pod jej pokrywką zainstalować rzecz istotną, mianowicie tajną radiostację. Pracowali przy niej: Jadwiga Ołdakowska oraz młode małżeństwo Kołaczewscy, które później jakoby zginęło w Oświęcimiu. najbliższy sąsiad domu na Telefonicznej ob. Edward Boguszewski, jako fachowiec w dziedzinie radiofonii, dostarczał w razie potrzeby różne części, niezbędne do funkcjonowania radiostacji. Nawiasem należy dodać, że ob. Boguszewski był zatrudniony w niemieckiej Poczcie Wschodu. Pewnego razu przyniósł stamtąd nowe niemieckie mundury, w które przebierali się czasem „ludzie podziemni” dla skuteczniejszego przeprowadzenia swych działań bojowych. Kiedyś przejął on paczkę na poczcie zawierającą stemple ze swastyką i herbem Trzeciej Rzeszy. Stemple te służyły do ratowania zagrożonych rodaków za pomocą podrobionych auswajsów. Ob. Boguszewski, mimo zachowywanej ostrożności, został w 1941 roku aresztowany i jako „szkodnik narodu niemieckiego” skazany przez Sonder Gericht na dwa lata ciężkiego więzienia, którą to karę w całości odcierpiał.
  21. Wracając do owej krótkofalowej radiostacji nadawczej, którą przywieziono na wozie między sprzętem introligatorskim, to pracowała ona z przerwami ponieważ hitlerowcy, dysponując podsłuchem i pomiarami, mogli ją wykryć. I wykrywali, tak się jednak szczęśliwie składało, że wobec zagrożenia zawsze w porę tę stację rozmontowywano i usuwano. Najdokładniejsze rewizje gestapo żadnego jej śladu nie znajdowały, co ratowało od śmierci mieszkańców domu.
  22. W dzielnicy Boernerowa zwanej osiedlem b. uczestników walk o niepodległość, a zamieszkałej między innymi przez zesłańców na Sybir, gromadzono broń, instalowano radioaparaty i zbierano wiadomości z Londynu i Moskwy o przebiegu walk na frontach i o sytuacji politycznej.
  23. Jeden z młodych wówczas mieszkańców Boernerowa wspomina:
  24. „Późną jesienią 1939 roku chodziłem z kolegami zbierać broń i amunicję, porzuconą przez żołnierzy polskich podczas walk. Bardzo duże jej ilości znajdowały się w lesie, w okopach i na polach między Boernerowem a Warszawą. Zbieraliśmy uszkodzone karabiny, granaty obronne i zaczepne… Szczególnie dużo materiałów wybuchowych znajdowało się w okolicy ul. Parkowej. Wszystko to zabezpieczaliśmy smarem, szmatami. Opakowane w ceraty, zakopywaliśmy w oznaczonych miejscach na terenie objętym ulicami Legionów, Wolności i Prystora, w nadziei, że ta broń się kiedyś przyda.”
  25. Chwile grozy przeżyło Boernerowo w kilka dni po haniebnej masakrze ludności Wawra. W obrębie Radiostacji Transatlantyckiej, w sklepiku żywnościowym znaleziono zwłoki żołnierza z oddziału wartowniczego. Każdy już wiedział, czym to pachnie. Toteż w panice, każdy kto mógł, ratował się ucieczką. Żandarmeria sprowadziła oddział egzekucyjny, który tylko czekał rozkazu. W grupie zakładników znaleźli się i dwaj policjanci „granatowi”. Wezwano Sołtysa gromady Boernerowo z książkami meldunkowymi. Przybyły na inspekcję generał niemiecki zarządził, by sędzia śledczy przeprowadził dochodzenie. W wyniku owego dochodzenia, okazało się, że ten żołnierz, otrzymawszy z Hamburga Hiobową wieść, że jego rodzina zginęła pod gruzami domu, w którym mieszkał, upił się z rozpaczy w owym sklepiku i zastrzelił. Dowodem tego był list i kierunek strzału, kule bowiem utkwiły w suficie. Zatrzymanych zwolniono i Boernerowo odetchnęło.
  26. A oto dalsze wspomnienia z czasów okupacji.
  27. „Na jesieni 1942 roku chłopcy z Boernerowa próbowali nawiązać kontakt z jakąś organizacją podziemną. Próby te zawiodły, ponieważ jeszcze słabo byliśmy przygotowani do utworzenia grupy bojowej. Mieliśmy zaledwie po 14-15 lat. Zawiodła i następna próba nawiązania kontaktu z grupą PPR w punkcie na zapleczu kuchennym restauracji „Maxim” na rogu Złotej i Marszałkowskiej. Dopiero w marcu 1943 roku zostaliśmy skontaktowani z przedstawicielem Armii Krajowej. Był to robotnik jednej z fabryk na Woli. Do tworzącej się grupy weszło 12 młodych chłopców z Boernerowa. /sierpień 1945/. Grupa nasza podlegała dowództwu działającemu na Żoliborzu. Dowódcą kompani był wówczas „Michał Hardy”, instruktorami byli plut. „Boryna” i kpr. „Kat”. Po przeszkoleniu i zaprzysiężeniu grupa nasza wcielona została do zgrupowania „Baszta”. Wtedy nie było ono jeszcze pułkiem.
  28. Na początku 1944 roku grupa wykonała polecenie wyszukania magazynu na broń. Spod podłogi sutereny w jednym z domów w Boernerowie wynieśliśmy nocami piaszczyste złoże. Ich miejsce zajęła broń, przechowywana od 1939 roku w ziemi, zdobywana przez patrole A.K. na hitlerowcach. Znalazła się tu także broń po poległych niemcach, którą przywozili z frontu na sprzedaż ich żywi koledzy.
  29. Jednym z zadań grupy boernerowskiej było naszkicowanie planu koszar zajmowanych przez niemców. Jakie jest rozmieszczenie budynków i oddziałów. Chodziło o dane, dotyczące ilości i jakości broni maszynowej, zmiany wart itp. Zadanie to było o tyle ułatwione, że jeden z członków grupy był zatrudniony przy wywózce śmieci z koszar. W uprzęży konia wywoził on odręczne szkice, a raz wywiózł ze śmieciami nawet dwa pistolety i radio, zagarnięte Niemcom. Plany koszar totowały drogę do przyszłego natarcia i zyskały wysoką ocenę dowództwa. Niestety, do opanowania koszar nie doszło, gdyż przed wybuchem powstania nieprzyjaciel zgromadził tu duże siły.
  30. Wieczorem i w nocy odbieraliśmy komunikaty radiowe z Zachodu, a w dzień – komunikaty z Moskwy. Z nasłuchem były związane czynności na punkcie przerzutu i rozdziału prasy podziemnej. Brali w tym udział także obywatele Boernerowa, którzy nie należeli do A.K.
  31. Członkowie grupy boernerowskiej zostali w roku 1944 przydzieleni do różnych oddziałów dla zdobycia wiedzy wojskowej, jak zwalczać czołgi, o minerstwie, łączności itp. wszyscy walczyli podczas powstania w różnych dzielnicach Warszawy.”
  32. W osiedlu pomyślanym jako miejsce spokojnego bytowania, w dobie okupacji nie raz rozległy się odgłosy walki. Pamiętny był dzień, gdy zjawili się trzej wysłańcy Sądu Polski Podziemnej, by wykonać wyrok na osobie oskarżonej o stosunki z okupantem i zdradę interesów narodowych. Ponieważ ów oskarżony tego typu wizytę przewidział i zabezpieczył się przed nią, wysłańcy nie mogli wykonać swego zadania, a nawet wpadli w pułapkę, z której tylko jeden wyszedł żywy. Podczas gonitwy po osiedlu i strzelaniny zabłąkana kula trafiła obywatelkę Mieczkowską. Znajdowała się ona w krytycznym momencie w swoim kiosku z gazetami i papierosami przy pętli tramwajowej. W kiosku tym usiłował ukryć się jeden z uciekających.
  33. W Boernerowie można znaleźć wiele przykładów pomocy ukrywającym się Żydom. Nie jedna rodzina polska udzieliła im tu schronienia i pomocy żywnościowej. Tutaj na podkreślenie zasługuje ofiarność i bezinteresowność obywatelki Marii Suskiej.
  34. Żydów ukrywał między innymi ob. Malec. Zostali oni wykryci przez gestapo, obywatelowi Malcowi jednak nic się nie stało.
  35. Natomiast obywatel Przybysz z ulicy P.O.W. ukrywanie u siebie Żydów przypłacił życiem. Wraz z ukrywanymi został wyprowadzony na pole za ulicą Warszawską, gdzie razem ze swoimi lokatorami został rozstrzelany i pogrzebany. Zdarzył się też wypadek podrzucenia w przydrożnym rezerwacie dziecka żydowskiego w wieku około 2 lat. Przyjęło je i adoptowało jako własne pewne bezdzietne małżeństwo.
  36. B O H A T E R O W I E W A L K I
  37. Listę bohaterów walki na terenie Boernerowa należałoby zacząć od wspomnianego już mjr. Jacka Decowskiego, który odniósł lokalne zwycięstwo nad Wehrmachtem, zdobywając fort Babice. Jeśli zaś chodzi o walkę podziemną, do której zalicza się także kolportaż „gazetek”, to dużą zasługę należy przypisać Krzysztofowi Teslarowi studentowi Politechniki Warszawskiej zamieszkałemu przy ulicy Pocztowej 18. W rozpowszechnianiu prasy podziemnej na terenie Boernerowa współpracowali z nim Zofia i Stefan rodzeństwo Ligowscy. Młody Teslar oddał swe życie w walce z okupantem, choć walczył tylko powielanym słowem. Wróg widział w tym dywersję i wywiad. Aresztowany przez gestapo na kilka dni przed wyzwoleniem, przy próbie ucieczki z samochodu, został śmiertelnie postrzelony i po kilku dniach ciężkich cierpień w szpitalu bonerowskim, życie zakończył. Grób jego znajduje się przy kościółku w Boernerowie. Krzysztofowi Teslarowi jak najbardziej przysługuje tytuł bohatera walki, jaką społeczeństwo osiedla toczyło w czasie okupacji z najeźdźcą. Niestety nie brakowało na osiedlu, jak wszędzie, renegatów, którzy się z najeźdźcą kumali.
  38. Na bohaterstwo zakrawa czyn obywatelki Sokołowskiej w pierwszych dniach powstania. Oto pchając taczkę załadowaną drewnem usiłowała ona przemycić w stronę Puszczy Kampinoskiej, wraz z towarzyszącym jej partyzantem, rzeczy tak cenne dla „chłopców z lasu” jak karabin i granaty, ukryte między drewnem w taczce. Po drodze spotykała Niemców, Kozaków, jeden widząc, że utknęła chciał jej nawet pomóc, przechodziła w pobliżu łapanek, otarła się o pochód ludzi deportowanych, a mimo to taczkę dopchnęła do Wólki Węglowej, skąd młody partyzant mógł łatwiej już się przedostać do swoich w Kampinosie.
  39. Boernerowo miało swoich pełnych poświęcenia działaczy. Należał do nich przede wszystkim sołtys gromady inżynier Władysław Graff.
  40. Wszystkim służył radą i pomocą, wydawał w Urzędzie Gromady kartki żywnościowe, zaświadczenia, przydzielał kwatery, zawsze pełen taktu i życzliwości. Ob. Maria Karpińska pisze w swym wspomnieniu:
  41. „Pamiętam te straszne dni powstania, gdy z datą wsteczną meldował tłumy warszawiaków. Sama poszłam wtedy do Gromady, żeby prosić o zameldowanie mojej matki, która wówczas miała meldunek warszawski. Struchlałam, kiedy zobaczyłam ten tłum. Z ledwością wcisnęłam się do pokoju, w którym urzędował sołtys. Ludzie napierali na drzwi. Pamiętam, że wtedy właśnie uświadomiłam sobie, jak bardzo się narażał i pomyślałam: No, gdyby teraz Niemcy się zjawili! On tak narażał się przez całą okupację.
  42. Inż. Władysław Graff potrafił takimi posunięciami, jak prośba o zakaz sprzedaży wódki żołnierzom niemieckim w Boernerowie, wzbudzić ku sobie zaufanie okupacyjnej władzy, która pochwaliła tę inicjatywę. Zdobywszy zaufanie, mógł nieść skuteczną pomoc zagrożonym mieszkańcom Boernerowa. Zapobiegał ich wywożeniu na roboty do Rzeszy, sporządając odpowiednio spreparowane wykazy meldunkowe, z których wynikało, że wszyscy pracują i wszyscy są potrzebni. ostrzegał wytypowanych kandydatów, że na kilka dni muszą się ukryć. W rezultacie przez cały ciąg okupacji ani jeden boernerowianin nie został wywieziony na przymusowe roboty. Inżynier Władysław Graff zasłużył sobie na wdzięczność współobywateli a także warszawiaków z Woli, Koła i Żoliborza w liczbie około 1500, których przemeldował i w ten sposób uchronił od obozu w Pruszkowie i wywiezienia.
  43. Złowrogo dla Boernerowa zapowiadał się dzień 28 sierpnia 1944 roku. Żandarmeria i SS otoczyły ulice położone na wschód od Lazurowej, by przeprowadzić kontrolę mieszkańców i łapankę. Istotnie kilkanaście osób zostało zatrzymanych, mimo że mieli meldunkowe dowody w porządku. Wtedy, to nasz sołtys udał się do domu, w którym zatrzymał się na noc kapitan SS kierujący całą akcją i za pośrednictwem właściciela domu, którym był od niedawna oficer niemiecki z czasów pierwszej wojny światowej, wyjednał zwolnienie wszystkich zatrzymanych tym jedynie argumentem, że „ręczy za nich”.
  44. Na czoło działaczy boernerowskich podczas okupacji wysunął się dr Stanisław Świtał takimi czynami jak założenie i kierownictwo szpitalikiem przy ul. P.O.W. 39; jak wybitny udział w Powstaniu Warszawskim, w którym poległ syn dra Świtała Zbigniew; jak opieka lekarska nad obozami pracy na Bielanach.
  45. Do najchlubniejszch swych wyczynów dr Świtał zlicza iście heroiczne, przezeń zorganizowane, wyprowadzenie na wolność z ukrycia w piwnicy domu na Żoliborzu 7 powstańców i przetransportowanie ich do szpitalika PCK na Boernerowie. W akcji tej z narażeniem życia brali udział: Kazimierz i Maria Syłkiewiczowie, Barbara Kinkiel, Zbigniew Sciwiarski, Janusz Osęka i Alina Margolis. Odbyła się ona 15 listopada 1944 roku. Dwóch spośród uwolnionych transportowano do Boernerowa na noszach. Jednym z nich był adwokat Zygmunt Warman, przyszły sędzia sądu najwyższego, drugim autor wspomnień wydanych w Izraelu, w których jest podkreślona zasługa dra Świtała, dzięki której odzyskał on wolność. Zadanie było o tyle ryzykowne, że uwolnionych (5 Żydów, 1 Żydówka i i 1 Polka) trzeba było przeprowadzić przez front bojowy Niemców. Ale udał się.
  46. Do znanych chlubnie działaczy, mających na widoku dobro mieszkańców osiedla po wyzwoleniu należał Wacław Ściwiarski, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Boernerowa. Stowarzyszenie to było założone w 1936 roku, a ponownie zalegalizowane w 1945 roku. Zawiesiło swoją działalność w 1954 roku wobec przeprowadzonej wówczas akcji wywłaszczania i wysiedlania wszystkich mieszkańców Boernerowa.
  47. Franciszek Jara, członek Zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół Boernerowa zainicjował i zrealizował budowę gimnazjum i liceum przy ulicy Łączności w latach 1947-8. Wiele energii w tę budowę jak również w działalność Stowarzyszenia włożyli: Wacław Nowacki, Stefan Nowosielski i Władysław Grzelak, który redagował i własnym kosztem wydawał Biuletyn dla członków Stowarzyszenia i mieszkańców osiedla. Pisemko to w latach 1946-1947 poruszało żywotne sprawy Boernerowa.
  48. Postacią wybitną, której w dziedzinie oświaty boernerowianie wiele mają do zawdzięczenia, była Jadwiga Markiewicz, późniejsza dyrektorka gimnazjum i liceum. Mówi o niej jedno z nadesłanych wspomnień:
  49. „Była wspaniałym pedagogiem i dobrą Polką. Niezwykle energiczna i przedsiębiorcza, znana była wszystkim mieszkańcom pod pseudonimem „Siostra Ania”. Pracowała ofiarnie w Szpitaliku PCK jako siostra przełożona. Zajmowała się też sprawami gospodarczymi i zaopatrzeniem szpitalika w leki, opatrunki i żywność. Jednak przedmiotem szczególnej troski Siostry Ani była zawsze młodzież i jej oświata. Młodzieży poświęcała najwięcej czasu, szkoląc wraz z doktorem Świtałem młody personel szpitalika w pielęgnowaniu chorych. Była zawsze czynna i niestrudzona. Jej praca w krzewieniu oświaty na terenie Boernerowa, z czego i okolice korzystały, a także wojsko, zasługuje na najwyższe uznanie. Bardzo ciężko przeżyła odebranie jej kierownictwa szkoły i przeniesienie w okresie stalinowskim na podrzędne stanowisko. W jakiś czas po tym zmarła. Cześć jej pamięci.”
  50. Na ciepłą wzmiankę zasługuje wspomnienie straży obywatelskiej, powołanej dla zwalczania plagi napadów nocnych na domy, bandytyzmu i rabunków. Dokonywały tego bandy rzezimieszków podszywając się rzekomo pod „ludzi z lasu”, zwłaszcza w roku 1943. Zdarzały się przy tym zabójstwa lub okaleczenia, jeśli napadnięty stawiał opór. Między innymi głośne było całkowite napadnięcie domu Władysława Grzelaka przy ul. Pocztowej 23. Napastnicy zranili, sterroryzowali i związali właściciela, związali też jego żonę oraz ośmioletniego synka, po czym w ciemnościach nocy, przez długie kwadranse wynosili z domu wszystko, z wyjątkiem mebli i obrazów. nawet obrączki pościągali z palców, a herszt bandy oświadczył: „my robimy to samo co robił Piłsudski, jeszcze pan książkę o nas napisze.” Nazajutrz obrabowany nie miał nawet jednej pary butów, ani garnituru, żeby pójść do pracy.
  51. Tak więc mieszkańcy Boernerowa musieli zwalczać nie tylko okupanta, ale i rodzime, nie mniej niebezpieczne bandt. Było to właśnie zadaniem owych wart po 2-3 patrole dwuosobowe, obchodzących przez całą noc ulice osiedla. Ta konieczna samoobrona w dużym stopniu utrudniała bandom napady.
  52. Plagą o wiele łatwiejszą do zniesienia dla mieszkańców Boernerowa było niekończące się zajmowanie ich mieszkań na kwatery dla żołnierzy i oficerów armii niemieckiej, węgierskiej, a po wyzwoleniu – radzieckiej.
  53. Działacze boernerowscy pomniejszego kalibru na wezwanie zarządu Stowarzyszenia P.B. brali do rąk łopaty, kilofy, grabie i gremialnie, pod kierunkiem inż. Mariana Osęki wyrównywali jezdnie i chodniki, zasypywali doły w rezerwatach, strzygli szpalery zieleni. Boernerowo po wojnie choć częściowo musiało odzyskać dawną świetność. Nie na długo niestety, bo element napływowy po wysiedleniu prawowitych mieszkańców, prawie wszystko obrócił w niwecz.
  54. W roku 1946 rozpoczęło w Boernerowie działalność Koło Ligi Kobiet, liczące 70 członkiń. Kołem bardzo aktywnie kierowały panie: Maria Andressowa, Maria Suska, Helena Skorecka, Helena Jankowska. Organizowały one pogadanki, szkolenia i różne imprezy. Zabawy taneczne urządzane latem na deskach w lasku, a w zimie w sali na Radiostacji, cieszyły się dużym powodzeniem. Przynosiły dochód, którego część znaczną przekazywane komitetowi budowy gimnazjum i liceum. Koło Ligi Kobiet zajmowało się dożywianiem dzieci i młodzieży. Zarząd Główny Ligi Kobiet z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet 8 marca 1952 roku przyznał ob. Marii Suskiej dyplom uznania za „wielki wkład pracy społecznej w Boernerowie”.
  55. T A J N E N A U C Z A N I E
  56. Ob. Edward Boguszewski w swym wspomnieniu pisze:
  57. „Na terenie osiedla była zorganizowana tajna szkoła średnia, a wykłady odbywały się w domach prywatnych. W moim domu przy ul. Telefonicznej 16 podczas powstania odbywało się tajne nauczanie w zakresie szkoły średniej. Wykładowcami były między innymi panie: Borkowska i Grotowska. Dla asekuracji lekcje odbywały się pod płaszczykiem nauczania języka niemieckiego. Uważałem to za swój obowiązek patriotyczny, żeby użyczyć lokalu na taki cel i ogrzać go. Próby ulokowania szkoły gdzie indziej kończyły się zwykle powrotem jej do mojego mieszkania.”
  58. Inne nadesłane wspomnienie zawiera takie zdania:
  59. „Młodzież szkolna Boernerowa nie przerwała nauki w czasie okupacji. Mimo grożących represji uczyła się na tajnych kompletach w Warszawie i na osiedlu. W listopadzie 1944 roku Jadwiga Markiewicz zorganizowała tajne nauczanie na poziomie gimnazjum i liceum w bardzo trudnych warunkach. Nauka odbywała się na pierwszym piętrze willi, zajętej na szpitalik PCK. Do grona nauczycielskiego należały panie: Borkowska, Cudna, Grabowska, Łutzowa, Michaelisowa, Srzednicka oraz p. Stefański.
  60. A oto dzieje Szkoły Podstawowej w Boernerowie:
  61. „Przed wojną, od 1934 roku istniała Koedukacyjna Szkoła Powszechna Pocztowego Przysposobienia Wojskowego, której kierownik Bartczak zginął we wrześniu. Później szkoła została zorganizowana w budynku mieszkalnym przy ul. Warszawskiej 26 przez żonę byłego kierownika Bartczakową i nauczycielkę W. Pawlik. Szkoła ta miała około 40 uczniów. Klas było sześć. W roku 1940/41 kierownikiem tej „Prywatnej Szkoły Powszechnej w Boernerowie” była Obertyńska, a nauczycielkami: Pawlik, Palińska, Olczak. Uczęszczało już około 100 uczniów, nie tylko z Boernerowa lecz także z Górc, Babic, Grot i Bliznego.
  62. W latach 1941-43 szkoła była wielokrotnie zmuszana do przeprowadzki. Mieściła się przy ulicy Legionów 41, Boernera 5, Legionów 30. W tym czasie pracowały nauczycielki: Dzienisiewicz, Pawlik, Leśniewska. W sezonie 1943/44 przy ulicy łączności 40 uczyły: Pawlik, Traczyńska, Tomke, Koralewska, Janowska. Wprowadzono język rosyjski, francuski, angielski. Klas było już siedem. Przez cały czas, ta dozwolona przez okupanta szkoła, była prywatna, utrzymywała się z opłat rodziców oraz imprez urządzanych przez szkołę. Uczono ze starszych podręczników. Dzieci były wdrożone do ostrożności i ukrywania przed władzami niemieckimi, czego się uczą. „Ster” był wyłożony na widocznym miejscu tylko „dla oka”.
  63. A więc i w szkole dozwolonej odbywało się tajne nauczanie. Ośrodek nauczania mieścił się też w domu nr 39 przy ulicy Boernera. lekcje odbywały się tam w całym domu. Udzielali ich także nauczyciele w ich prywatnych mieszkaniach.
  64. Może warto jeszcze zacytować wspomnienie szkolne z okresu po wyzwoleniu.
  65. „Dzięki niestrudzonej energii i talentowi organizacyjnemu ob. Jadwigi Markiewicz powstała szkoła średnia na naszym terenie. O personel pedagogiczny nie było łatwo. Trzeba było montować szkołę w czasie okupacji i zaraz po wyzwoleniu z sił miejscowych lub warszawskich rozbitków, często pedagogów z Bożej łaski”
  66. Ale młodzież uczyła się z zapałem, kochała swoją szkołę. Pierwsza matura objęła zaledwie siedem osób. Szkoła mieściła się w prywatnej willi państwa Janowskich. Nie było sprzętu, pomocy naukowych, pracowano w ciasnocie. Toteż zaczęto marzyć o własnym budynku. Stowarzyszenie przyjaciół Boernerowa i Rada Pedagogiczna Gimnazjum, wziąwszy się za ręce, z wielkim zapałem, przy poparciu całego miejscowego społeczeństwa, przystąpiły do zbierania funduszy na budowę szkoły. Urządzano zabaw ludowe w lesie, tańczono tam na drewnianym podeście przy dźwiękach orkiestry każdej niedzieli. Odbywały się przedstawienia szkolne, zebrania towarzyskie, potańcówki. Dochód z tego wszystkiego był przeznaczony na jeden cel: budowę szkoły. Gromadzono też fundusze za pomocą papierowych „cegiełek” po 100 i 500 złotych.
  67. Niebawem zaczęto zwozić materiały budowlane, zdobyto u władz wojskowych stary barak, kopano fundamenty. Przy pomocy uczniów i nauczycieli oraz chętnych mieszkańców osiedla rozładowywano zwiezioną cegłę i inny budulec. Na początku 1948 roku nastąpiło otwarcie szkoły. W nowym budynku mieściła się też szkoła wieczorowa o ustroju semestralnym finansowana przez jednostkę wojskową ówczesnej Technicznej Szkoły Lotniczej, stanowiącej zaczątek WAT-u. Czynna ona była do 1950 roku. Po dwuletniej przerwie szkołę wieczorową znów otwarto dla oficerów i pracowników WAT. Była ona czynna do 1957 roku. Świadectwo dojrzałości otrzymało ponad 200 słuchaczy.
  68. P O W S T A N I E W A R S Z A W S K I E
  69. Ciekawa i autorytatywna jest ppłk. doc. dra inż. Macieja Bernhardta, pracownika naukowego Wojskowej Akademii Technicznej, który należał do jednego z oddziałów zgrupowania żoliborskiego „Żywiciel”, mającego wziąć udział w przygotowywanym powstaniu warszawskim. Ppłk Bernhardt, wówczas student tajnej Politechniki Warszawskiej znajdował się w liczbie około 150 powstańców, z których ogromna większość poległa w walce z Niemcami na polu między Boernerowem, a Wawrzyszewem. A oto jego relacja:
  70. „Powstanie na Żoliborzu zaczęło się 1 sierpnia około godziny 15-tej, a nie jak to było planowane około 17-tej. powodem tego była próba likwidacji przez Niemców powstańczego magazynu broni, znajdującego się na terenie obecnej WSM. Wywołało to zamieszanie, które zmusiło dowództwo powstania do przerzucenia części Zgrupowania w lasy Kampinosu w celu częściowej reorganizacji oddziałów i przejęcia zrzutów broni.
  71. Droga oddziału „Żywiciel”, plutonów 237 i 239 wiodła przez ówczesne Boernerowo, dokładniej przez teren zajęty dziś przez lotnisko. Było to w nocy 1/2 sierpnia 1944 roku. W dzielnicy naszej tzn. w Boernerowie stacjonowała wówczas część niemieckiej dywizji pancernej im. Hermana Goeringa. Ppłk. Bernhardt, wówczas zwykły żołnierz liniowy, należał do plutonu 237. Żołnierzami tego plutonu byli przeważnie młodzi ludzie, studenci tajnej politechniki, a wśród nich: drużynowy Jerzy Miller, Waldemar Misiorowski, Zbigniew Przestępski, Andrzej Krupiński i łączniczka Hanna Rychłowska.
  72. „Byli wśród nich też ludzie starsi: liczni ochotnicy i kilku inżynierów z d. fabryki Szpotańskiego na Pradze. Łącznie szło około 150 ludzi, uzbrojonych jedynie w kilkanaście pistoletów, granatów i karabinów. Resztę swojego uzbrojenia pozostawili oddziałom walczącym w Warszawie.”
  73. „Kiedy oddziały przechodziły przez teren dzisiejszego lotniska, Niemcy otworzyli do nich krzyżowy ogień. Z lewej strony z lasu bemowskiego strzelano z karabinów maszynowych, a z prawej ze starego fortu gdzie mieściła się niemiecka artyleria przeciwlotnicza, do powstańców otworzono ogień z szybkostrzelnych działek przeciwlotniczych. Prawie cały oddział został wybity. Uratowała się straż przednia, którą Niemcy przepuścili, nie chcąc zbudzić alarmu oraz straż tylna w której był pan Bernhardt. Zdążyła ona „odskoczyć” od terenu walki. Dwa czołgi, które wyjechały od strony Boernerowa, ścigały po polu uciekających powstańców. Poległych pochowano później na terenie pola walki, a kiedy zaczęto budowę lotniska, przeniesiono ich zwłoki na cmentarz wawrzyszewski i powązkowski.”
  74. „Z obu plutonów uratowało się około 30-tu ludzi, cofając się, zabłądzili na Bielany i trafili do resztki rozbitych oddziałów powstańczych. Grupa 10 do 12 osób, a wśród nich p. Bernhardt, ukrywała się na strychu pewnego domu na Bielanach. Niemcy zrobili rewizję w tym domu, lecz ich nie znaleźli. Jednak grupka postanowiła zgodnie z rozkazem przedostać się do Kampinosu.”
  75. „W kampinosie, po zorganizowaniu większego oddziału, dowództwo postanowiło przejść całą grupą do walczącej Warszawy. 15 sierpnia przez pola zajęte obecnie pod lotnisko, zgrupowania ok. 400 – 500 ludzi przeszło ponownie do Warszawy na Żoliborz. Niektórzy z powstańców drogę tę pokonywali po raz trzeci. Byli oni tym razem uzbrojeni w amerykańską broń, przejętą ze zrzutów lotniczych. Do upadku powstania ppłk. Bernhardt walczył na Żoliborzu.”
  76. Inżynier Władysław Graff pisze w swym wspomnieniu:
  77. „Z okien domu naszego przy Parkowej 1, wychodzących na sąsiednie pola, zauważyłem duży ruch Niemców. Coś tam się działo rankiem 2-go sierpnia. Lecz z powodu deszczu i dużego oddalenia, nie mogłem się zorientować. Dopiero po pewnym czasie, gdy koło mojego domu, pod eskortą, przeszły małe grupki po kilku młodych chłopaków – razem może ze 20 osób – z podniesionymi rękami, kierując się na to pole z dużym skupiskiem Niemców, zrozumiałem, że są to przygotowania do egzekucji za udział w powstaniu.”
  78. Czytając ten fragment,łatwo się domyślić, że owi chłopcy z podniesionymi rękami, stanowili straż przednią oddziału, który Niemcy przepuścili przez fatalne pole.
  79. Boernerowo, choć nie objęte powstaniem, przeżyło jego grozę i niedolę. W pierwszych dniach grozą przejmowała gigantyczna, czarno-fioletowa chmura, jaka przesuwała się zwolna znad Warszawy w stronę Boernerowa. Spadły z niej na niepielęgnowane ogródki boernerowskie zwęglone lub tylko nadpalone kartki książek. Słupy ognia uniosły je z bibliotek warszawskich aż pod obłoki.
  80. Nad nieszczęsnymi domami wciąż wisiała groźba ewakuacji. Do całkowitego wysiedlenia na szczęście nie doszło, ale mieszkańcy osiedla byli nieraz niepokojeni wizytami żandarmów, rewizjami i wyłapywaniem z domów ludzi, a także i różnych przedmiotów, które się hitlerowcom podobały. Należało do ich dobrego tonu, opuszczając kwaterę, zabrać sobie coś na pamiątkę. Na przykład: piękny wygodny hamak.
  81. Ale zdarzało się, że niemcy i zostawiali po sobie jakieś pamiątki. W dniu wybuchu powstania Władysław Grzelak wróciwszy z pracy do swego domu, zastał w nim na kwaterze dwóch oficerów niemieckich z całą baterią wódek i koniaków. Zaczęła się libacja. Pili na umór z rozpaczy po klęskach poniesionych ostatnio na wschodzie. Gdy już byli pół przytomni, jeden strzelił z pistoletu na wiwat. Kula utkwiła na styku ściany z sufitem. Po zwinięciu kwatery okazało się, że ów pistolet spoczywa sobie w jednym z zajmowanych pokoi między tapczanem, a ścianą. Jak go tam wrzucił po strzale pijany przybysz, tak i o nim zapomniał. Możliwe, że ten pistolet powiększył stan posiadania A.K.
  82. Sądny dzień przeżyli Boernerowianie w początkowym okresie powstania, podczas zakrojonej na wielką skalę łapanki. Niemal z każdego domu kogoś wyciągano i odstawiano do otoczonego żandarmami rezerwatu przy knajpce „Mimoza”. jedną niewiastę, która próbowała uciec przez ogrodzenie, zastrzelono. Niewielu udało się uwolnić z tego miejsca spędu. Pod koniec dnia popędzono dużą gromadę ludzi w kierunku obozu w Pruszkowie. Stamtąd udało się zbiec jedynie młodemu panu Henrykowi Raczyńskiemu za cenę podartych na drutach spodni. Poza tym nikt z tych ludzi, wypędzonych wtedy z Boernerowa nie wrócił już nigdy do swoich.
  83. Chyba największą udręką tamtych dni był obowiązek kopania rowów przeciwczołgowych w okolicy i innych ciężkich robót ziemnych. Wykonywano tę przymusową pracę nie raz pod ostrzałem armii radzieckiej stojącej za wisłą. Zginął więc Boernerowa obywatel nazwiskiem Cudny, wielu innych odniosło rany. Właśnie z takiego „miejsca pracy” spora grupa boernerowian oglądała 18 września niezwykłe zjawisko: pamiętny nalot aliancki na walczącą jeszcze Warszawę, jak otwierały się różnobarwne spadochrony ze zrzutami broni, które niestety, najczęściej wpadały w ręce hitlerowskie.
  84. Wzruszający dzień przeżyli mieszkańcy osiedla, gdy przyszły wojska węgierskie, walczące u boku Niemców. Byli to ludzie jakby nie z tej samej planety co Niemcy. Ich orkiestra, ustawiwszy się na placyku przed posągiem Matki Boskiej, odegrała w niezwykłej scenerii, którą stanowiła płonąca Warszawa, od lat niesłyszane i omal zapomniane, ale wciąż za serce chwytające „Kwiaty Polskie” Osmańskiego. Słuchano rzewnych i skocznych, arcypolskich melodii ze łzami w oczach, bo przy ich dźwiękach, jak przy dźwiękach marsza żałobnego ginęła Warszawa i wszystko co w niej posiadaliśmy.
  85. Do Boernerowa nadchodziły z Warszawy skąpe wieści od których krew się w żyłach mroziła, a niektórym może i włos bielał: Iluminowane księgi z Ewangelią świętą poniewierają się na jezdniach. I futra także… Wola spłynęła krwią! Wymordowane trzydziestu ojców redemptorystów z Karolkowej!
  86. Jednakże wtedy czuli się bezsilni ci wszyscy ocaleni mieszkańcy Boernerowa, którzy przez dwa miesiące po parę razy dziennie wychodzili na ulicę warszawską popatrzeć ze zgrozą w ilu punktach teraz pali się Warszawa. I co się pali? Jaki zabytek, jakie skarby kultury rozwiewają się z tym dymem?
  87. P I E R W S Z E D N I W O L N O Ś C I
  88. Autorzy nadesłanych wspomnień relacjonują krótko:
  89. „Wczoraj Niemcy wysadzili w powietrze wszystkie wysokie wieże Radiostacji Transatlantyckiej i spalili część koszar. Dzisiaj, 17-tego stycznia 1945 roku, po przeszło pięciu latach popisywania się barbarzyństwem i dzikością, już ich wreszcie nie ma! Zwiewali bardzo szybko. Warszawa, a raczej jej trup – wolna!
  90. Dzisiaj rano witaliśmy żołnierzy z armi gen. Berlinga. Więc jesteśmy wolni! Przypomina się Słowacki ze swoim: „czy temu słowu zajrzeliście w duszę?” Nasze osiedle miało jednak szczęście. Ani nas nie wysiedlono, ani nas nie podpalono. Skończyło się na krakaniu. Jesteśmy wszyscy oszołomieni; wydaje nam się, że to sen. Ale przecież tu i ówdzie łopotały radośnie biało-czerwone sztandary.
  91. A oto urywek wspomnień:
  92. „Z radością i łzami witali Boernerowianie polskie rogatywki z orzełkami. Nasi żołnierze dziwili się, że tyle ludzi mogło jednak przetrwać w zamkniętym osiedlu bez żywności, pod gradem pocisków. Mimo licznych trudności, zrozumiałych tuż po zakończeniu wojny, braku komunikacji, pracy, czas jakoś zabliźniał rany, przywracał równowagę, przywracał życie. Można już było bez niepokoju poruszać się po ziemi. Z musu modne się stały długie piesze wędrówki z Boernerowa na Pragę, do Włoch i gdzieindziej. Z czasem przywrócono komunikację tramwajową, otworzono sklepy. Ludzie znajdowali pracę w urzędach i fabrykach.”
  93. Po tym radosnym powitaniu wolności, cofnijmy się jeszcze na krótko do smutnego okresu okupacji, bu pochwalić pożyteczną działalność Rady Głównej Opiekuńczej. W latach 1940-48 funkcjonowała w Boernerowie placówka RGO tak pożądana jak kuchnia. Płody rolne zwozili do niej bezpłatnie ogrodnicy i rolnicy z najbliższych okolic: Antoni Pierzchała, Władysław Szelenbaum, Henryk Szelenbaum, Bronisław Laskowski, Burkot, Szczeciński i wielu innych. Wszystkie produkty dla kuchni lokowano w garażu, użyczonym przez panią Helenę Janowską. Kuchnia RGO działała wydajnie dzięki pracy, jaką tu wnosiły osoby następujące: Anna Malinowska, Eugenia Rożewska, Józefa Filipek, Zofia Włodek, Zofia Bigo i Bronisława Kowalska. Kierownikiem RGO na całą gminę Blizne był dr wet. Cymerman.
  94. A teraz o działalności Stowarzyszenia Przyjaciół Boernerowa, które po długiej przerwie okupacyjnej, zaczęło działać zaraz w pierwszych dniach wolności. A zaczęło od rozmów z Gminną Radą Narodową w Babicach o najpilniejszych potrzebach osiedla, jak otwarcie pierwszego sklepu i naprawa dróg łączących z Warszawą. A z dyrekcją Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w sprawie przywrócenia komunikacji tramwajowej; na razie zastąpił ją jeden samochód ciężarowy.
  95. Zawrzała praca nad uporządkowaniem zrujnowanego terenu osiedla, w której brało udział wielu ofiarnych mieszkańców. Otoczono opieką las częściowo zdewastowany i pełen śladów rabunku cennego drzewa. Otoczono opieką zieleńce i boisko sportowe.
  96. Pierwszy upragniony tramwaj, udekorowany flagami i festonami, radośnie witany oklaskami, przy dźwiękach orkiestry wjechał na pętlę dopiero 8 września 1946 roku, czyli po 25-ciu miesiącach przerwy, zapoczątkowanej wybuchem powstania. Na cześć załogi pierwszego tramwaju i brygady technicznej, która linię przywróciła do życia przygotowano miłe przyjęcie z upominkami dla zasłużonych. Na ten cel nikt z Boernerowa nie żałował datku.
  97. Dzięki zabiegom najgorętszych „Przyjaciół Boernerowa” oświetlono ciemne od wielu lat ulice. Na rogach pojawiły się tablice z ich nazwami, a w punktach najruchliwszych tablice porządkowe, zachęcające do szanowania zieleni i unikania jazdy rowerami po chodnikach.
  98. W czerwcu 1946 Spółdzielnia Spożywców Warszawa-Zachód otworzyła pierwszy sklep, w który realizowano warszawskie przydziałowe karty żywnościowe na cukier, chleb, mąkę.
  99. Wobec tego, że na osiedlu nadal grasowały szajki złodziejskie z okolic, powołano do życia jak za okupacji straż obywatelską. Przy pomocy władz wojskowych, mężczyźni w wieku od 18 do 55 lat pełnili dyżury nocne. Dla każdego dyżur taki wypadał raz na pięć tygodni.
  100. Nawiązano współpracę z sołtysem gromady i dowództwem Technicznej Szkoły Lotniczej w sprawach żywotnych dla osiedla.
  101. O ofiarności społeczeństwa boernerowskiego świadczyły wyniki zbiórek pieniężnych na odbudowę Warszawy, na powodzian, na cmentarz poległych w Wawrze, na gwiazdkę dla żołnierzy garnizonu i pomoc dla dzieci koreańskich.
  102. Nie sposób pominąć tu ścisłej współpracy, jaka istniała pomiędzy „Przyjaciółmi Boernerowa” a Spółką wodną ku większemu pożytkowi mieszkańców.
  103. W kronice Boernerowa z pierwszych lat po wyzwoleniu na szczególne podkreślenie zasługuje wzruszająca uroczystość ku czci poległym na sąsiednim polu powstańców. Przy licznym udziale boernerowian i gości odsłonięto na miejscu egzekucji kamień pamiątkowy. W przemówieniach uwypuklono ten tragiczny epizod, rozegrany w nocy z 1-go na 2-gi sierpnia 1944 roku, zasługujący na miano małych Termopili powstania warszawskiego „Ha! Legli wszyscy…” Na mogile złożono dziesięć wieńców z szafami.
  104. Największy sukces odnieśli „Przyjaciele Boernerowa” wznosząc budynek dla gimnazjum i liceum. Został on przekazany Ministerstwu Oświaty 14 stycznia 1950 roku. Za wkład pracy w budowę tak pożytecznego dzieła otrzymali honorowe odznaki „Odbudowy Warszawy” nadane przez Naczelną Radę Odbudowy Warszawy członkowie zarządu Stowarzyszenia: prezes Wacław Ściwiarski, Franciszek Jara, Wacław Nowacki, Stefan Nowosielski, Władysław Grzelak oraz Jadwiga Markiewicz i inżynier Marian Osęka. Stowarzyszeniu przyznano za ten czyn dyplom uznania. I nagle w to wszystko wdarł się przykry zgrzyt: mają podobno nas wywłaszczyć, wysiedlić…
  105. Opracował
  106. Władysław Grzelak.
  107. 1 czerwca 1968.
  108. D Z I E J E B O E R N E R O W A
  109. W LATACH 1945 – 1968
  110. Autor: Władysław Grzelak
  111. Źródło: maszynopisy z 1968 roku.
  112. Z oryginału przepisane przez Towarzystwo Boernerowo na 90-lecie Boernerowa.
  113. Dziękujemy Rodzinie Autora za udostępnienie oryginalnego zapisu.
  114. Okres okupacji hitlerowskiej w Boernerowie zakończył się z hukiem wysadzanych w powietrze potężnych masztów Radiostacji Transatlantyckiej, wnoszących się w kierunku Babic. Od lat wnosiły one akcent postępu technicznego w tutejszy krajobraz.
  115. Jak cała Polska, Boernerowo było wyniszczone długoletnią wojną i okupacją. Mieszkańcy przeżywali trudne dni; raczej wegetowali wśród wielu dotkliwych braków. Dla zaspokojenia elementarnych potrzeb, dla zaopatrzenia się w niezbędne artykuły żywnościowe, w ostatnim okresie maszerowano pieszo do Włoch, w obie strony ok. 20 km. Wobec niewygód, zajmowanie mieszkań na kwatery dla żołnierzy radzieckich, przyjmowano raczej z ulgą jako zapowiedź ożywienia i lepszego jutra.
  116. Z biegiem dni, przedmiotem najgorętszych marzeń stało się przywrócenie komunikacji z Warszawą. Przez szereg miesięcy, liczą namiastkę tramwaju stanowiło małe auto ciężarowe, którym ob. Marian Perro rano zabierał grupkę swych stałych pasażerów, a wieczorem ich przywoził, pełnił on bowiem – z braku innego zajęcia – funkcję kierowcy w Szkole Kolejowej przy ulicy Chmielnej. Nie dla wszystkich, związanych różnymi sprawami z Warszawą, starczało miejsc w tym wozie, toteż dla wielu rzeczą zwykłą były codzienne piesze wędrówki do centrum, wymagające w dodatku dźwigania czegoś ciężkiego. Gdy przedmiot był za ciężki, wleczono go po ziemi.
  117. Jeden z obywateli Bemowa wspomina z jakim to trudem ściągał różne ocalałe klisze i metal ze swej zniszczonej drukarni przy ul. Wolskiej i jak wynajętym drabiniastym wozem przywiózł na pewien czas do swego rozbitego pociskiem domu lżejsze części maszyn dla uchronienia ich całości przed wyszabrowaniem. Czas był taki, że wiele ran wymagało leczenia, wiele spraw uporządkowania.
  118. Pierwszym krokiem ku zmianie na lepsze było wznowienie działalności Stowarzyszenia Przyjaciół Boernerowa w sierpniu 1945 roku. Zostało ono ponownie zalegalizowane dnia 7 XII 1945 decyzją wojewody warszawskiego. Skład pierwszego po wojnie zarządu był następujący: prezes Wacław Ściwiarski, zastępca Jan Sztromajer, sekretarz Bolesław Jurkowski, skarbnik Wacław Nowacki, zastępca Maria Suska. Komisja Rewizyjna: przewodniczący Franciszek Jara, zastępca Mieczysław Miara, sekretarz Stefan Nowosielski. Komisja prasowo-propagandowa: Władysław Grzelak i B. Jurkowski. Drogowa: inż. Marian Osęka. Sanitarna: dr Stanisław Świtał, dr Mikołaj Kiszkiel i Stanisław Podczaski. Sportowa: Stefan Pawlikowski. Dochodów niestałych: W. Nowacki, H. Janowska i Maria Suska.
  119. „Życie Warszawy” zawiadomiło o tym pisząc m.in. „Jednym z ważniejszych zadań tej odrodzonej placówki na peryferiach jest stopniowe przywracanie osiedlu należytych warunków rozwoju, tak bardzo zaniedbanego w latach okupacji niemieckiej. Boernerowo niegdyś wzorowe nowoczesne osiedle świata pracy, dziś straciło wiele przez brak połączeń ze śródmieściem.”
  120. Niebawem stworzono komitet dla uczczenia pamięci powstańców warszawskich, który wpadłszy na drodze do Boernerowa w zasadzkę, zostali wycięci lub rozstrzelani przez hitlerowców. Do komitetu tego weszli płk B. Adamecki, mjr. J. Kopeć, ks. A. Rutkowski, dyr. Jadw. Markiewicz, inż. Władysław Graff, E. Wojciechowska, E. Gród, K. Młynarski, W. Nowacki, Wł. Grzelak, K. Ostrowska, J. Małata.
  121. Właśnie uczczenie tych co szli na Boernerowo by je wyzwolić i polegli, stało się jednym z pierwszych zadań Stowarzyszenia. Przygotowano kamień pamiątkowy z napisem: „Miejsce uwieńczone męczeńską śmiercią powstańców, którzy zginęli tu w 1944 za Ojczyznę. Wieczna im chwała!”. Poświęcenie kamienia w dniu 4 sierpnia 1946 roku przybrało rozmiary imponującej manifestacji. Tłumnie zebrana ludność miejscowa i goście wysłuchali mszy polowej i kazania oraz przemówienia. Głos zabrali przedstawiciele wojska, powstańców, Gminy i Stowarzyszenia, oddając hołd pamięci bohaterów tragicznego epizodu powstania, jaki rozegrał się w tym miejscu. Na uroczystość przybyły delegacje ze sztandarami. Na zakończenie odbyła się defilada miejscowych oddziałów wojska. Mogiłę pokryło dziesięć wieńców z szarfami i wiązanki kwiatów. Opiekę nad uświęconym miejscem poświęcono boernerowskiemu harcerstwu, które zaciągnęło wartę przy kamieniu. Później, podczas budowy lotniska kamień ten został przeniesiony na teren osiedla i położony pod figurą Matki Boskiej pod lasem. Szczątki poległych pochowano na cmentarzu w Wawrzyszewie.
  122. Ta piękna uroczystość odbiła się echem w prasie stołecznej. Gazeta Ludowa z 5 sierpnia 1946 roku w artykule „Na miejscu ataku powstańców pod Boernerowem” donosiła: „Jedno z najmłodszych osiedli warszawskich Boernerowo spłaciło wczoraj w piękny sposób dług wdzięczności bohaterskim powstańcom sierpniowym, którzy na jego przedpolach znaleźli śmierć, niemal w pień wycięci strzałami z czołgów niemieckich. Było to na drugi dzień po wybuchu powstania. Od strony Żoliborza i Bielan przedzierał się tam złożony z 300 młodzieńców i dziewcząt oddział powstańczy, aby uwolnić Boernerowo od zmory niemieckiej. Gdy o świcie przypuścili szturm, nie wiedzieli, że w międzyczasie przybyło do Boernerowa 40 czołgów, z których runęła na nich lawina ognia. Z bezprzykładną pogardą śmierci wdarli się powstańcy między czołgi, ale granaty ich i butelki z benzyną nie mogły sprostać nie kończącym się seriom karabinów maszynowych. Pod laskiem sąsiadującym z dawnymi wieżami radiostacji, tam, gdzie zginęli – pozostały jeszcze dwie duże bratnie mogiły, resztę przeniesiona na cmentarz parafialny w Wawrzyszewie. Tam też między tymi mogiłami obywatele Boernerowa postawili kamień pamiątkowy.”
  123. Oddanie hołdu bohaterom, to była sprawa odświętna, a na co dzień zarząd stowarzyszenia stał się orędownikiem najbardziej palących potrzeb osiedla i normalizacji warunków życia. Nawiązano pierwsze kontakty z Gminną Radą Narodową w Babicach, z Dyrekcją Miejskich Zakładów Komunikacyjnych. Interweniował w sprawach Tak ważnych, jak otwarcie choć jednego sklepu spożywczego, jak naprawa dróg łączących Boernerowo z Warszawą, jak przyspieszenie otwarcia komunikacji tramwajowej. Na razie M.Z.K. uruchomiły samochód ciężarowy podczas gdy tramwaj zaczął chodzić do pętli tramwajowej.
  124. Jednym z osiągnięć w tej akcji było otwarcie w czerwcu 1956 roku sklepu spożywczego Spółdzielni Spożywców Warszawa-Zachód. Mieścił się on w lokalu zlikwidowanej Spółdzielni „Spólnota Skarbowców” i był obficie zaopatrzony w artykuły, dowożone samochodami Spółdzielni, która już wtedy posiadała kilkanaście sklepów w zachodniej dzielnicy Warszawy.Dzięki temu mogła sprostać i potrzebom mieszkańców Boernerowa. W sklepie realizowano też karty żywnościowe i gminne, oraz przyjmowano zapisy na członków Spółdzielni. Do czuwania nad sprawnym funkcjonowaniem sklepu, stowarzyszenie powołało komisję sklepową z inż W. Graffem, sołtysem na czele.
  125. Dotkliwą bolączką osiedla było zajęcie licznych pokojów w domach prywatnych na kwatery wojskowe. W wyniku zabiegów stowarzyszenia osoby korzystające z tych kwater zostały zobowiązane do płacenia części rachunków za światło, wodę i opróżnianie szamba.
  126. Z kroniki zarządzeń porządkowych warto odnotować to, że sołtys W. Graff wyznaczył moczary położone obok drogi wiodącej na Radiostację jako miejsce do wysypywania śmieci, z którego jednak nie wszyscy korzystali.
  127. Na jesieni 1946 roku wzmogły się w Boernerowie wypadki okradania mieszkań. Plaga początek swój brała z czasów okupacji, kiedy to zdarzały się i rabunki na większą skalę. Stowarzyszenie P.B. postanowiło położyć jej kres. Poczyniło starania o oświetlenie przynajmniej głównej arterii i posterunek M.O., niestety, bez skutku. Zamierzano utworzyć staż nocną na 5 miesięcy zimowych, uzbrojoną i płatną z dobrowolnych składek zadeklarowanych przez obywateli. W wyniku tych usiłowań zaczęła działać straż obywatelska. powołana przez zarząd Gromady i przy pomocy władz wojskowych szybko zlikwidowała kilkuosobową szajkę, która od dłuższego czasu grasowała na osiedlu. Do pełnienia dyżurów w straży byli obowiązani wszyscy mężczyźni w wieku od 18 do 55 lat. Dyżur taki przypadał tylko raz na 5 tygodni. Kto nie mógł osobiście dyżurować uprzedzał o tym i opłacał zastępcę. Straż miała zapewnioną pomoc władz wojskowych. O jej sukcesie pisał dziennik „Wieczór” dnia 4.XII.1947: „26 kradzieży pod wodzą 40-letniej gróźliczki nękało Boernerowo.”
  128. Wychwytani przez staż obywatelską złodzieje znaleźli się pod kluczem.
  129. Na apel stowarzyszenia mieszkańcy w czynie społecznym uporządkowali teren osiedla A więc ulice chodniki rezerwaty w których zniwelowano rowy strzeleckie i doły po samochodach. Zaopiekowano się parkiem leśnym i boiskiem sportowym. Pod fachowym kierunkiem inż. Mariana Osęki wydobywane spod pokładów wieloletniego zaniedbania właściwy profil głównej arterii. Przez szereg sobotnich popołudni szły w ruch łopaty, oskardy, grabie. W tę zbiorową pracę na jezdni i chodnikach dużo zapału wkładali ci obywatele, których raził zaniedbany wygląd osiedla. Mimo że nie brakło i obojętnych, stopniowo przywracane chociaż trochę tego ładu i estetyki, jakim chlubiło się Boernerowo przed Wojną.
  130. Działalność Stowarzyszenia wzbudzała zainteresowanie ogólne. na walne zebranie przybyła prawie setka osób. Przemówienia powitalne wygłosili wójt gminy Blizne A. Pierzchała i prefekt miejscowy ks. A. Rutkowski. W toku obrad zgłoszono szereg pożytecznych dla osiedla dezyderatów i wniosków. Dotyczyły one różnych udogodnień i zmiany dotychczasowych warunków życia na lepsze. Stowarzyszenie uzyskało miejsce dla swego przedstawiciela w Gminnej Radzie Narodowej. Inkasowanie opłaty szarwarkowej przejął Zarząd Gromady, przeznaczając osiągnięty z tego dochód na konserwację dróg miejscowych.
  131. Ilustracją działalności Stowarzyszenia był wydawany drukiem „Biuletyn” informujący o różnych żywotnych sprawach osiedla. Redagował go i wydawał własnym kosztem Władysław Grzelak. W Biuletynie owym, mając dobro ogółu na celu, wzywano: „Każdy mieszkaniec osiedla – aktywnym członkiem Stowarzyszenia! Każdy członek Stowarzyszenia niech dba o piękno ogródka przy domu, o czystość ulicy przed domem i o kulturę całego osiedla!”.
  132. Stowarzyszenie P.B. współdziałało na terenie z wszystkimi komórkami życia społecznego. Dokonywało zbiórek pieniężnych na różne aktualne cele jak odbudowę Warszawy, na powodzian, na cmentarz poległych w Wawrze, na „gwiazdkę” dla żołnierzy garnizonu oraz na dzieci koreańskie. Zebrane kwoty świadczyły, że Boernerowianie mają poczucie obowiązku obywatelskiego.
  133. Doniosłą i radosną datą z życiu osiedla był dzień 8 września 1946 roku, kiedy to po dwuletniej dwuletniej z górą przerwie przyjechał pierwszy tramwaj. Zarząd Stowarzyszenia poczynił odpowiednie przygotowania, żeby on był godnie powitany, a zasługa tych, którzy się przyczynili, do przywrócenia komunikacji – podkreślona.
  134. Przy pięknej pogodzie, przy dźwiękach orkiestry wojskowej i hucznych oklaskach zebranych mieszkańców wjechał na udekorowaną pętlę również udekorowany tramwaj z przedstawicielami dyrekcji M.Z.K. i przedstawicielami prasy. Proboszcz miejscowy ks. Stefan Kuć dokonał ceremonii poświęcenia i powiedział: „Niemcy zniszczyli nam miasta, wsie, nie udało się jednak zniszczyć żywotności ducha polskiego. Żywotności, która przejawia się w mrówczej pracy przy odbudowie kraju. Nowa linia tramwajowa jest jednym z tego dowodów.” Wyrazami wdzięczności były nacechowane przemówienia płk. Adameckiego i Prezesa Ściwiarskiego, który stwierdził: „Zaoszczędzona energia zużywana na codzienną podróż pieszo do zajęć, pozwoli nam na wzmożenie wysiłku przy pracy”. Dyr. J. Kubalski, zanim przeciął wstęgę na torem, powiedział: „Uruchomienie komunikacji do Boernerowa uległo znacznemu opóźnieniu. Tu krzyżowały się interesy wojska i plany urbanistyczne. Zwyciężyła konieczność życiowa. Ludziom pracy, zamieszkującym Górce i Boernerowo trzeba było dać komunikację.” Dyrektorowi WZK wręczono kwiaty i ozdobny adres z podpisami wdzięcznych mieszkańców pod następującym tekstem: „Obywatelowi inż. Janowi Kubalskiemu, dyrektorowi MZK w Warszawie za przywrócenie komunikacji tramwajowej do Boernerowa – podziękowanie składają mieszkańcy osiedla.”
  135. Następnie gości zaproszono do domu prezesa Stowarzyszenia, gdzie w miłym nastroju zakończono pamiętne dla osiedla osiągnięcie. Uruchomienie tej linii odbyło się echem w całej prasie stołecznej, która przy okazji poruszyła ważne bolączki osiedla jak: brak oświetlenia ulicznego, brak posterunku milicji, powtarzające się kradzieże itp.
  136. Należy dodać, że brygada techniczna, która doprowadziła do stanu używalności linię, była oddzielnie zaproszona przez Stowarzyszenie P.B. na przyjęcie specjalne i obdarowana upominkami. Na ten cel Boernerowianie chętnie składali ofiary. Niestety, „pierwsze kroki” tramwaju, stawiane przez szereg tygodni, były trudne. Wykolejenia wozów w tym okresie były na porządku dziennym.
  137. W jednym z Biuletynów Stow. Przyj, Boernerowa umieszczono apel: „Osiedle nasze domaga się więcej światła! Oświetlają domy na zewnątrz! Niech każdy numer domu oświetla przez całą noc jasna żarówka!”
  138. Że Boernerowo idzie na przód i awansuje świadczył i ten fakt, że z dniem 1.IX.1946 utworzono na miejscu parafię, obejmującą także teren Radiostacji, a jej pierwszym proboszczem Kuria biskupia mianowała ks. Stefana Kucia.
  139. W tym czasie do mieszkańców osiedla dotarły pierwsze wieści o przeniesieniu Radiostacji gdzieindziej i o zamierzonej budowie lotniska w najbliższym sąsiedztwie. Miał to pociągnąć za sobą wyrąb znacznej części parku leśnego od strony Radiowa, toteż zarząd Stowarzyszenia zwrócił się do B.O.S. i do Departamentu Leśnictwa z petycją o zachowanie w całości lasku boernerowskiego, należącego do drzewostanu podstołecznego, tak mocno przetrzebionego w latach wojny.
  140. Najważniejszym osiągnięciem Stowarzyszenia podczas działalności w latach 1946-1952 było niewątpliwie wybudowanie budynku dla gimnazjum i liceum. Inicjatorem była dyrektorka gimnazjum Jadwiga Markiewicz, a głównym motorem działania Franciszek Jara członek zarządu Stowarzyszenia. Sprawą budowy gorąco się zajął cały zarząd. Biuletyn Stowarzyszenia z grudnia 1947 roku zawiadamiał, że jest ona już daleko posunięta. Plac szkoły ogrodzono siatką metalową długości ok. 350 m. bież. Pod dachem stanął budynek parterowy o wymiarach 14 x 40 metrów. Wewnątrz wykańczało się: 5 sal wykładowych, 1 sala gimnastuczno-rekreacyjna ze sceną, 4 pokoje pomocnicze /kancelaria, gabinet leczniczo-dentystyczny i pokój nauczycielski/ oraz szatnia. Pokój z kuchnią dla woźnego był już wykończony i zamieszkały. Pod częścią budynku wykopano obszerne piwnice i doprowadzono doń wodę. Pozostało jeszcze do wykonania: reszta sufitów, dalsze oszalowanie, szklenie okien, drzwi, piece, światło i kanalizacja. Budynek miał być częściowo oddany w styczniu 1948 roku. Zebrane fundusze były na wyczerpaniu, toteż Stowarzyszenie zwróciło się z apelem: kto z obywateli nie zgłosił jeszcze swej ofiary na cel ak wzniosły, względnie kto nie uiścił w terminie zadeklarowanej kwoty, niech nie zwleka, gdyż zwłoka wstrzymuje wykończenie szkoły. Rozpowszechniajcie wśród znajomych i miejscach pracy „cegiełki” po zł. 500 i zł. 100. Wspólnymi siłami musimy budowę wykończyć.”
  141. Na podkreślenie zasługuje szybkość budowy, gdyż uroczystość wmurowania aktu erekcyjnego odbyła się 4 października 1947 roku. Udział w niej wzięli: starosta W. Smogorzewski, reprezentujący wojewodę warszawskiego, wicestarosta Sienkiewicz, wizytator S. Kolaski, płk Omięcki i wiele innych gości. Tłumnie zebrani przy tym obywatele Boernerowa wysłuchali kilku okolicznościowych przemówień.
  142. Na czele komitetu budowy stali: prezydium F. Jara, J. Markiewicz i płk B. Adamecki. – wszyscy już nie żyją. Skarbnikiem był Wacław Nowacki, sekretarzem Stefan Nowosielski, radcą prawnym T. Witraszewski. Do komisji rewizyjnej wchodzili: B. Czub, F. Jankowska, J.Jarząb, J. Kędzierski, A. Pierzchała /wójt/ i mjr A. Zachut.
  143. Plan budynku sporządził inż. M. Osęka, który też przyjął nadzór nad budową przy współudziale komisji technicznej. Budowę prowadzono systemem wybitnie oszczędnościowym. Budynek wzniesiony do pewnego stopnia w czynie społecznym., dnia 14 stycznia 1950 roku przekazano Ministerstwu Oświaty. Za wkład przy budowie gimnazjum Naczelna Rada Odbudowy Warszawy odznaczyła dyplomem Stowarzyszenie Przyjaciół Boernerowa, które „zasłużyło się odbudowie, zburzonej przez barbarzyńskiego najeźdźcę hitlerowskiego, stolicy Polski – Warszawy przez ofiarną pracę.” Odznaki honorowe Odbudowy Warszawy otrzymali: Jara, Markiewicz, Osęka, Nowacki, Nowosielski i Grzelak.
  144. Staraniem Stowarzyszenia pojawiły się na osiedlu tablice z nazwami ulic oraz tablice porządkowe, mówiące o ochronie zieleni i zakazie jazdy rowerami po chodnikach. Zarząd był w stałym kontakcie z sołtysem Gromady inż. Władysławem Graffem, który jednocześnie wchodził w skład zarządu Stowarzyszenia. Utrzymywano również żywy kontakt z Dowództwem Technicznej Szkoły Lotniczej. Współpraca wyrażała się w popieraniu przez Dowództwo Szkoły wszystkich akcji, przeprowadzonych przez Stowarzyszenie na osiedlu. Na wzajem przedstawiciele Stowarzyszenia brali udział we wszystkich imprezach i uroczystościach, urządzanych na terytorium T.S.L. Nader żywa była też łączność i współpraca Stowarzyszenia ze Spółką Wodną. Kilku członków Zarządu Stowarzyszenia piastowało jednocześnie mandaty we władzach Spółki Wodnej, której zadaniem było czuwanie, by sieć wodna osiedla przynajmniej w oznaczonych godzinach znajdowała się pod należytym ciśnieniem. Później woda do domów dochodziła przez całą dobę.
  145. Ulegając prośbom przedstawicieli Koła Opieki Rodzicielskiej przy Szkole Podstawowej ob B. Jurkowskiej ob. Z. Lisowskiego, Stowarzyszenie przyjęło patronat nad zamierzoną budową nowego budynku dla tej szkoły. Rozpoczęto prace wstępne i zebrano ponad 10.000 złotych /po wymianie/. Jednakże wobec zmian, jakie miały nastąpić w życiu osiedla, budowa okazała się nierealna. Zebraną kwotę ofiarowano częściowo Szkole w Boernerowie na zakup pomocy szkolnych i częściowo szkole w Babicach.
  146. W prasie stołecznej z tego okresu można znaleźć sporo artykułów i wzmianek o sprawach Boernerowa i działalności Stowarzyszenia jego przyjaciół. I tak stolica z 8.VII.47. zamieściła obszerny ilustrowany artykuł Jerzego Glausa pt. „Boernerowo odbudowuje się własnymi siłami”. Czytamy w nim: „Boernerowo już obecnie jest przedmieściem Warszawy… jest znane jako miejscowość wycieczkowa. W każde święto tramwaje w podwójnym składzie wyrzucają w starym lesie sosnowym, będącym resztką Puszczy Kampinoskiej tłumy ludzi spragnionych pobytu na łonie natury. Samo Boernerowo jest oazą zieleni i do pewnego stopnia wzorowym osiedlem podstołecznym.
  147. W „Expressie” z 16.V.47 napisano: „Tak piękny niegdyś lasek boernerowski bardzo dziś zniszczony. Wszędzie ślady niedawnych jeszcze działań wojennych… Nie zniechęca to jednak spragnionych zieleni i świeżego powietrza mieszkańców Warszawy. pełno ich w lesie. Odpoczywają i zachowują się jak zawsze, jak wszędzie: łamią gałęzie, bo przecież trzeba przywieźć z lasu gałązkę kwitnącej czeremchy na pamiątkę”.
  148. Ze wzmianki w „Wieczorze Warszawy” z 3.X.46 dowiadujemy się, że w okresie ofensywy radzieckiej na Warszawę Boernerowo było ostatnim osiedlem linii przyfrontowej, którego mieszkańcy uniknęli nieszczęsnej ewakuacji. Wiele jednak ucierpiało. Mieszkańcy Boernerowa, którzy przez pięć lat kwaterowali przymusowo Niemców i przechodzili z nimi gehennę, znowu prześladowani są plagą złodziejstwa… rabusie co noc zakradają się do mieszkań oknami i kominami, grabiąc co się da. Druga bolączka osiedla to zbyt mały dopływ miejscowej wody.”
  149. „Gazeta Ludowa” z dnia 9.IX.46 tak zatytułowała dłuższy artykuł: „Tramwaj powitany oklaskami. Boernerowo wraca do normalnego życia”. Są w nim następujące zdania: „Gdy przystrojona pięknie dwudziestka wjechała w lasek boernerowski, rozległ się istny huragan oklasków. Wyległo chyba całe osiedle by dać wyraz swej radości, iż nareszcie nadszedł kres udręki… Dwa lata bez tramwaju dały Boernerowianom dobrą zaprawę sportową na dystansach maratońskich… odcięły ich całkowicie od wszelkich rozrywek i od całego życia kulturalnego Warszawy. Istniejące już przed wojną i obecnie bardzo energiczne Stowarzyszenie Przyjaciół Boernerowa, które zajęło się organizacją uroczystości, zaprosiło gości do swej siedziby, uroczego domku prezesa Ściwiarskiego. Gdy rozmowa schodzi na obecną wśród nas dyrektorkę miejscowego gimnazjum p. Markiewicz, wszyscy zaczynają natychmiast wysławiać jej zasługi w czasie powstania: jak zorganizowała szpital, jak ofiarnie ratowała rannych. Taką samą ogólną sympatią cieszy się Sołtys inż. Graff, który swe stanowisko piastował przez cały okres okupacji. Boernerowo ma jeszcze jedną osobliwość: Osiedle Zasłużonych, gdzie żyją rewolucjoniści z 1905 roku, a wśród nich ostatni z 10-ciu z „Pawiaka” ob. Płochocki. Wspólnym wysiłkiem wszystkich mieszkańców osiedle zmierza do przywrócenia sobie przedwojennej urody.”
  150. „Głos Ludu” z sprawozdaniu z przybycia do Boernerowa pierwszego tramwaju pisze w numerze z dnia 9-tego września 1946 roku: „Mówcy (Kubalski, Adamecki, Ściwiarski) wspominali o udrękach komunikacyjnych mieszkańców, którzy brnąc kilometrami po kolana w śniegu, szli codziennie do swych warsztatów pracy. Podkreślano wydatną pomoc wojska. Sołtys Boernerowa inż. Graff podczas okupacji obronił setki ludzi przed wywiezieniem do Niemiec”.
  151. „Gazeta Ludowa” z dnia 3-go listopada 1946 roku, że Boernerowo otrzyma lotnisko, a straci Centralę Radiokomunikacyjną. Inna wzmianka zapowiadała, że wkrótce rozpoczną się ekshumacje mogił koło Boernerowa, na tzw. Szwedzkich Górach. Mogiła zawiera zwłoki ok. 250 osób, ofiar egzekucji, dokonanej przez Niemców w 1944 roku”.
  152. „Wieczór Warszawy” z dnia 18-tego marca 1947 roku stwierdza w tytule artykułu, że „Las wzięto na opał, Boernerowo zostało, lecz stoi przed nowym niebezpieczeństwem: śmietnikami”. I pisze: „Lasek sosnowy, w którym pobudowano osiedle został przerobiony częściowo przez Niemców, częściowo na opał… Po wojnie osiedle z wolna zaczęło się dźwigać. Pierwsze kroki były bardzo nieporadne: postanowiono pracą wszystkich mieszkańców doprowadzić ulice do porządku. Ale potem rozeszła się wiadomość, że w pobliżu powstaje wielkie lotnisko i wszyscy mieszkańcy osiedla zostaną wysiedleni. Po co więc porządkować? Po co zasypywać rowy i doły poniemieckie w lasku? Mieszkańcy śmieci wyrzucają pod pierwsze lepsze drzewo. Piętrzą się stosy popiołu, śmieci, pudeł kartonowych i puszek od konserw. Wzorowe niegdyś osiedle zamienia się w smutne, opuszczone śmietnisko”.
  153. Tenże „Wieczór” z 28 września 1947 zamieścił reportaż p.t. „Własnymi rękoma budują szkołę uczniowie i nauczyciele, a całe Boernerowo im pomaga”. Czytamy w nim: „Chłopcy pracowali przy kopaniu fundamentów, przy wykopie na piwnicę i przy osadzaniu w betonie żelaznych słupów ogrodzenia. Jak zwykle u młodzieży, zapał musi się wyładować w hałaśliwej wesołości, nie mniej jednak praca postępuje naprzód. Bez tej dobrowolnej pracy nauczycielstwa, bardziej uspołecznionych jednostek spośród mieszkańców, bez młodzieży szkolnej byłoby rzeczą nie do pomyślenia dźwigać wielki bądź co bądź budynek”.
  154. W artykule „Podwarszawska… Warszawa”, zamieszczonym w „Rzeczypospolitej” z dnia 7-ego lutego 1947 roku czytamy: „W bieżącym sezonie zakończona zostanie odbudowa 8 wielkich bloków mieszkaniowych, przeznaczonych dla wojska. Przyniesie to dużą ulgę miejscowej ludności obarczonej zakwaterowaniem wojskowych… Padła decyzja przeznaczenia okolic Boernerowa na lotnisko, w związku z tym miano nawet wysiedlić część ludności. Boernerowo posiada – dzięki swemu położeniu – zupełnie swoiste warunki klimatyczne. Las sosnowy i suchość gleby upodobniają klimat Boernerowa do klimatu znacznie dalej położonego od Warszawy Otwocka… W pierwszych dniach maja całe osiedle z okolicą zamienia się w jeden kwitnący ogród… Między Boernerowem a Kołem ciągnie się szeroki piaszczyste błonie. Bliskość wody podskórnej uniemożliwia tu /?/ budowę lotniska. Czy wobec tego nie należałoby oddać ten cały teren pod zabudowę?”
  155. „Życie Warszawy” z dnia 11-tego kwietnia 1947 podało: „Boernerowo jest jednym z najlepiej zorganizowanych osiedli podstołecznych. Zawdzięcza to energicznemu Stowarzyszeniu Przyjaciół Boernerowa, które dokłada starań by jak najszybciej usunąć pozostałości zniszczeń wojennych. Znalazłyby się tu dogodne tereny budowlane dla małych domków. Niestety, na przeszkodzie ruchowi budowlanemu stoi nie ustalenie dotąd dokładnych granic projektowanego lotniska.”
  156. Jedno z pism codziennych lansowało spraę półkolonii letnich w Boernerowie, pisząc: „Za mało mamy wagonów tramwajowych – to fakt. Dlatego MZK nie zgadzają się na wypożyczenie dzieciom zachodniej warszawy kilku składów tramwajowych dziennie w celu przewozu ich do Boernerowa i z powrotem. Miejmy jednak nadzieję, że „20-stka” wreszcie ustąpi… Gdzie bowiem dzieci, najuboższe chyba, bo z najbardziej zniszczonej części stolicy, znajdą lepsze miejsce dla letnich półwakacji?”
  157. W ostatnich dniach dniach akcji ujawniania sie członków podziemia, sensację wywołało zgłoszenie przez kierownika komórki legalizacyjnej ps. „Kazik” tajnej drukarni, drukującej blankiety, dowody osobiste, z warsztatem introligatorskim, z cennym archiwum, z kompletem prasy podziemnej różnych odcieni politycznych z okresu okupacji; wykazy osób, które padły ofiarami terroru hitlerowskiego, różne pieczęcie, dokumenty, fotografie etc. Gdzie to wszystko się znajdowało? Otóż w Boernerowie! „Express” z 26-tego kwietnia 1947 roku donosił, że „na wskazane miejsce udali się niezwłocznie funkcjonariusz UB celem zabezpieczenia wszystkich tych przedmiotów?”
  158. Na zakończenie przeglądu prasy i wzmianek poruszających żywotne interesy Boernerowa, wzmianka może najważniejsza: „Życie Warszawy” z 20 stycznia 1950 roku donosiło: „W 5-tą rocznicę wyzwolenia Warszawy Stowarzyszenie Przyjaciół Boernerowa przekazało Ministerstwu Oświaty budynek szkolny wartości około 3 milionów złotych. Powstanie tego budynku dało duże korzyści młodzieży kształcącej się z terenu Boernerowa i okolic”. Należy dodać, że w tymże piśmie w okresie budowy (22 października 1947 roku) był zamieszczony ilustrowany artykuł pod tytułem „Musimy mieć gimnazjum! Chłopcy z Boernerowa budują sobie szkołę.”
  159. Przywiązani do swego osiedla „przyjaciele Boernerowa” zrzeszeni i niezrzeszeni, na początku roku 1951 zostali zaalarmowani hiobową wieścią, a raczej powziętą już przez władze państwowe decyzją, że ich domy mają być wywłaszczone, a oni sami rozproszeni po różnych lokalach zastępczych w mieście. Oczywiście był to cios godzący także w działalność Stowarzyszenia.
  160. Wkrótce bo 22 lutego tegoż roku pierwsza partia mieszkańców otrzymała pisemne decyzja powiadamiające, że „realizacja narodowych planów gospodarczych” wymag, by opuścili swe domy i przenieśli się przeważnie do wspólnych mieszkań w różnych dzielnicach Warszawy. I tak zaczęła się nowa, sroższa od poprzednich gehenna nieszczęsnych mieszkańców Boernerowa.
  161. Z początku ruchliwe Stowarzyszenie P.B. nie opuściło rąk, lecz wystosowało memoriały do: Prezesa Rady Ministrów, Ministra Obrony Narodowej, Ministra Gospodarki Komunalnej, Ministerstwa Budownictwa Miast i Osiedli, Ministerstwa Sprawiedliwości, Prezydium Rady Narodowej w m.st. Warszawie, Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Pruszkowie, Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Aninie, Prezydium Gminnej Rady Narodowej w Jelonkach i do Rady Związków Zawodowych.
  162. W memoriale argumentowano, że domki w Boernerowie budowano nie dla czynszu, lecz dla własnych elementarnych potrzeb, źe ich właściciele to ludzie pracy zatrudnieni w instytucjach państwowych, społecznych lub wojskowych, że nie brak wśród nich aktywnych członków PZPR i działaczy społecznych, że nie da się pogodzić popierania przez Państwo budowy domów jednorodzinnych z wysiedlaniem ludności z takich właśnie domów. Wskazano na sprzeczności z art. 30 Dekretu z dnia 21 października 1945 roku, gdyż nie zwrócono się do zainteresowanych z wyjaśnieniami, nie wysłuchano ich życzeń, jak również z art. 30 Dekretu z dnia 26 stycznia 1949 o nabywaniu i przekazywaniu nieruchomości, gdyż nie ofiarowano tytułem odszkodowania nieruchomości zamiennej i posiadającej nie mniejszą wartość. W praktyce wysiedlani w zamian za opuszczane wygodne mieszkania z ogródkami, otrzymują pokoiki sublokatorskie, bez wygód i poniżej obowiązującego metrażu.
  163. Stowarzyszenie P.B. w zakończeniu memoriału wyrażało nadzieję, że przedstawiona sprawa będzie załatwiana nie mechanicznie, lecz w myśl słusznych zasad, uznanych przez władze państwowe, a mianowicie, że „należy pomagać ludziom pracy w rozwiązywaniu trudności życiowych w ich pracach, troskach i sprawach codziennych”.
  164. delegacja Stowarzyszenia była przyjęta przez Ministra Gospodarki Komunalnej K. Wijała, lecz jej prośba ostro i kategorycznie odrzucona. Wszystkie zabiegi Stowarzyszenia w tej sprawie okazały się daremne; tym samym straciło ono rację bytu. Likwidacyjne zebranie odbyło się 1-go lutego 1953 roku. Ostatni punkt porządku obrad został zaprotokołowany tak: „Zebranie przyjęło jednomyślnie podyktowany koniecznością wniosek o rozwiązaniu Stowarzyszenia Przyjaciół Boernerowa.”
  165. Przekwaterowywania cywilnych mieszkańców Boernerowa, przemianowanego już na Bemowo, trwały do roku 1954. A już w dwa lata później, po październiku 1956 roku okazało się, że była to akcja niepotrzebna, spowodowana wypaczeniem i zaczęto zwracać właścicielom ich domy. Odtąd w Bemowie znowu mieszkają zgodnie wojskowi i cywile.
  166. Największą chlubą osiedla stała się Wojskowa Akademia Techniczna im. Jarosława Dąbrowskiego. Dzięki temu, że została tu założona i rozwija się z każdym rokiem, Bemowo ogromnie się rozbudowało w kierunku na Groty. Powstały całe szeregi wielkich bloków, zamieszkiwanych przez słuchaczy WAT-u i pracowników, główny gmach uczelni, biblioteka, kasyno z restauracją i kinem, pawilon handlowy /wielobranżowy/ W.C.H., słowem całe miasteczko akademicko-wojskowe. Sąsiaduje z nim nowe ładne osiedle dwurodzinnych domów bliźniaczych z ogródkami, położone przy ulicy Archimedesa i innych w pobliżu. Zbudowała je spółdzielnia, zrzeszająca wojskowych.
  167. Przez doprowadzenie gazu i wody z Warszawy, wybetonowanie szosy do Chrzanowa, usprawnienie komunikacji /tramwaj i autobus/ i inne inwestycje, Bemowo zyskało wiele, stało się bardziej atrakcyjne, Natomiast stare osiedle, od północy i wschodu otoczone i zamknięte terenem lotniska, odcięte od Żoliborza, Wawrzyszewa i Bielan, znalazło się jakby w kotle. Duże szkody w nim spowodowali napływowi mieszkańcy, którzy nie potrafili tak mieszkać i tak się obchodzić z delikatnymi domami drewnianymi i ogródkami, jak ich prawowici właściciele, zamiłowani w pracy nad porządkiem i czystością. Nowi mieszkańcy w większości hodowali kury, kaczki, króliki a nawet nierogaciznę. W niektórych ogródkach nie mogło zakiełkować nawet źdźbło trawy. Wyglądało jakby nikt nie dbał o estetykę nieruchomości, o piękno osiedla. Domy zwłaszcza drewniane, wymagające troskliwej konserwacji, były bez miary gnojone w łazienkach i kuchniach. Ściany zaczęły butwieć, próchnieć, podłogi się zapadały, a wany groziły wpadnięciem do piwnicy.
  168. W takim pożałowania godnym stanie otrzymywali właściciele swe domy po sześcioletnim, a nieraz dłuższym użytkowaniu ich przez ludzi, dla których pojęcie kultury mieszkania było obce. Na domiar złego domy zwracano nie zawsze w całości. Część zajmowali nadal przymusowi lokatorzy, a gdzieniegdzie zajmują jeszcze do dziś, co bywa źródłem konfliktów. Warto może odnotować dla przykładu i taki fakt, że główny lokator do zwalnianego przez siebie lokalu sprowadził rodzinę ze wsi, byle tylko nie przekazać go właścicielce. Rodzina owa mieszka, choć dom jest wyłączony spod kwaterunku i nie ma na to rady.
  169. Mimo, że tego rodzaju sprawy wciąż jeszcze czekają na załatwienie, postęp w Bemowie jest widoczny na każdym kroku. Zbudowano okazały gmach szkolny, przeznaczając na cele gospodarcze parterowy budynek wzniesiony staraniem Stowarzyszenia Przyjaciół Boernerowa. Wyasfaltowano jezdnie i ułożono chodniki na niektórych ulicach starego osiedla; oświetlono je dostatecznie. Wybudowano duży nowoczesny pawilon handlowy WSS, zaopatrzony dość obficie w różne artykuły, nie tylko spożywcze. Oświetlono jasno całą ulicę Lazurową aż do Chrzanowa. Przystąpiono do gruntownego remontu kościoła. Wybudowano leśniczówkę przy ulicy Natalii. Służba leśna objęła nadzór nad zaniedbanym parkiem. Ustawiono w nim dużo ławek i koszy na śmiecie. Tablice informują, że jest to teren wypoczynkowy. Na Radiostacji można korzystać z basenu kąpielowego. Na terenie WAT-u są boiska sportowe. Ostatnio wzniesiono tam wielki pawilon, w której mieści się sala jadalna dla słuchaczy tej wyższej uczelni, Urząd Pocztowy, bar mleczny, księgarnia, fryzjer i inne usługi.
  170. Część tych pożytecznych innowacji zawdzięcza się tym, którzy niejako w spadku po Stowarzyszeniu Przyjaciół Boernerowa, objęli opiekę nad osiedlem. Najpierw był to Wojskowy Komitet Blokowy nr 5, pracujący pod przewodnictwem ob. płk. Słoniewicza w latach 1958-1960. A potem Komitet Osiedlowy nr 1, którego przewodniczącą była ob. Zofia Ligowska, a jej zastępcami płk Słoniewicz i ob. Jerzy Maciejewski. Cały komitet składał się zarówno z osób wojskowych jak i cywilnych.
  171. Nie mało dla Bemowa zdziałali jego przedstawiciele w Dzielnicowej Radzie Narodowej Warszawa-Wola, jako radni: ppłk Józef Misztal, płk inż Paśko i ob, Goss. Stali oni wiernie na straży interesów osiedla. Dzięki ich zabiegom zapadła nie jedna korzystna dla osiedla decyzja. Sprawy Bemowa, by uczynić je milszym dla oka, a życie jego mieszkańców wygodniejsze, popierali na forum D.R.N. radny Osiński i ob. Wacław Majewicz, a także przewodniczący Józef Domański i ob. Z. Sławecki.
  172. Uczniowie i uczennice klas VII i VIII Szkoły Podstawowej w Bemowie przeprowadzili ostatnio szereg wywiadów z aktualnymi działaczami społeczności na terenie Bemowa. Z wywiadu z płk. Sienkiewiczem wynika, że w pracy społecznej dla osiedla brał on żywy udział. Wyróżnili się także ppłk. dypl. Stanisław Łukaszkiewicz, ppłk. dypl. B. Skroś, mjr inż. K. Kozłowski, mjr Cielepak; że dla mieszkańców Bemowa Zespół Frontu Jedności Narodu urządza od czasu do czasu spotkania z przedstawicielami władz i radnymi, którym bywają przedstawiane żywotne sprawy miejscowe; że wojsko i słuchacze WAT-u biorą zawsze jak najbardziej aktywny udział w pracach porządkowych na osiedlu; że działa tu nie jeden wojskowy Komitet Blokowy.
  173. Ppłk Józef Misztal w swym wywiadzie przypomniał, że jednocześnie z nim radnym z Bemowa był także ob, Józef Chmielewski.
  174. Ppłk dypl. Stanisław Łukaszkiewicz, zastępca przewodniczącego Osiedlowej Komisji Rozjemczo-Porozumiewawczej, przyznał w wywiadzie, że brał żywy udział w pracach przy budowie dróg i chodników na osiedli, przy lini oświetleniowej /ulica Lazurowa/, oraz przy zakładaniu ładnego skweru przed szkołą.
  175. Płk S. Paśko, jak wynika z wywiadu, był jednym z kierowników budowy osiedla, zainicjowanej przez oficerów WAT-u. Osiedle to otrzymało od władz wojskowych tereny pod budowę oraz pomoc w postaci transportu i parku maszynowego. Budowało z prefabrykatów własne przedsiębiorstwo budowlane według projektu arch. inż Zepa. Każdy członek spółdzielczego mieszkania otrzymywał pożyczkę 125 tys. złotych. Osiedle to, zbudowane w latach 1959-1963, zalicza się do najładniejszych w dzielnicy Wola.
  176. Ob. Zofia Ligowska w swym wywiadzie podkreśliła zasługi redaktora Jerzego Maciejewskiego, który był przez dwa lata przewodniczącym Komitetu Osiedlowego. Aktywnym członkiem Komitetu i przewodniczącym Komisji Pojednawczo-Rozjemczej jest nadal. W małym „Życiu Warszawy” dość często ukazują się drobne wzmianki, podpisane literami JKM. Poruszane są w nich różne aktualne bolączki Bemowa, wypowiadane trafne spostrzeżenia i uwagi na takie tematy jak wycinanie sosen, zaśmiecanie, zakłócanie ciszy, strzelanie z procy do lamp ulicznych i tym podobne. Otóż autorem tych licznych wzmianek, popularyzujących Bemowo wśród szerszego ogółu, jest właśnie redaktor Jerzy Maciejewski.
  177. W dalszym ciągu swojego wywiadu ob. Z. Ligowska poinformowała, że Komitet w latach 1961-1964 nazywał się „Blokowy”, a następnie osiedlowy. Jego aktualny skład przedstawia się następująco: przewodnicząca Z. Ligowska, zastępca inż Jerzy Horbaczewski, sekretarz Bogusław Herman. Członkowie: Edw. Boguszewski, Stanisława Bałkowa, płk Stanisław Klus, Janina Kowalewska, Jerzy Maciejewski, Stanisław Miechowski oraz najbardziej aktywna i ofiarna Maria Żychowska.
  178. Główne zadanie Komitetu to: interwencja u władz w sprawie rewindykacji domów jednorodzinnych i przywrócenia pełni praw b. właścicielom. Komitet przyczynił się do wyjaśnienia stanu prawnego Osiedla Niepodległościowców „Bratnia Pomoc”; domagał się żeby domy jednorodzinne zamieszkiwały rodziny z jedną gospodarką domową, gdyż inaczej ulegają szybszemu niszczeniu, a także pojemność szamb bywa za mała; zabiegał o przyznanie dotacji na remont domów, zdewastowanych podczas nieobecności ich właścicieli, usiłowali odzyskać tzw. „Boernerówkę” dla urządzenia w niej świetlicy dla młodzieży, takie bowiem było pierwotne przeznaczenie tego budynku.
  179. Członkowie Komitetu Osiedlowego należeli do Komisji ustalających stopień zniszczeń w zwracanych domach, pomagali właścicielom domów w odzyskaniu tych własności, w staraniach o wyłączenie domów spod kwaterunku. Komitet zasłużył sobie na wdzięczność obywateli, gdy uzyskał w Prezydium Rady Narodowej przydział 91 izb mieszkalnych dla przekwaterowania narzuconych lokatorów i gdy władze wojskowe /za pośrednictwem Prezydium Rady Narodowej/ przyznały większą dotację na remonty zdewastowanych domów. Obecnie Bemowo należy do A.D.M. nr 1 na Kole.
  180. Przewodnicząca Komitetu Osiedlowego w zakończeniu swego wywiadu przypomniała, że jej ojciec Antoni Ligowski założył podczas okupacji i kierował Stowarzyszenie Ogródków Działkowych na terenie osiedla.
  181. Sekretarz Bolesław Herman w wywiadzie swym wyliczył, że z piętnastu ważniejszych spraw, z którymi wystąpił Komitet Osiedlowy, dziewięć nie doczekało się pozytywnego załatwienia, a więc nie zwrócono wszystkich domów właścicielom lub zwrócono częściowo zajęte, nie oświetlono ulicy 1-go Maja, nie ma stałego posterunku M.O., nie ma Klubo-Kawiarni, gdzie młodzież mogłaby spędzić wolny czas, nie konserwuje się terenów zieleni, nie przystępuje się do naprawy jezdni na pozostałych ulicach osiedla /Bawełniana, Sobczaka i inne/; brak dostatecznej telefonizacji.
  182. Interesujący był wywiad z płk. Stanisławem Koniecznym, Przewodniczącym Komitetu Rodzicielskiego Szkoły Podstawowej nr 150 im. Walerego Wróblewskiego na Bemowie. W Komitecie oprócz płk. Koniecznego pracowali owocnie: kpt. Czyżewski, ob. Cholewkowa i st. sierż. Benesiewicz. Do prezydium Komitetu wchodzą: ppłk Eugeniusz Śliwiński jako przedstawiciel WAT-u i kpt. Anatoliusz Dobrowolski jako przedstawiciel Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych.
  183. Staraniem Komitetu Rodzicielskiego nadano szkole imię patrona: Walerego Wróblewskiego i ufundowano jej piękny sztandar. Zorganizowana w związku z tym uroczystość na wolnym powietrzu – przy współudziale WAT – w dniu 8 maja 1966 roku przybrała olbrzymie rozmiary. Pamiętny ten dzień jest co rok w Szkole obchodzony. Poza tym wzbogacono wyposażenie Szkoły w pomoce i pobudzono większe zainteresowanie się społeczeństwa miejscowego sprawami szkoły.
  184. Z wywiadu z ob. Amilem Rodewaldem, opiekunem społecznym przy Komitecie Osiedlowym /od 1963 roku/, dowiedzieliśmy się, że w okresie gdy obywatele Bemowa byli wysiedleni, jedynym rzecznikiem ich interesów i działaczem społecznym na osiedlu, które tak mocno zmieniło swe oblicze, był ob. E. Bazylczuk-Podlaski z ulicy Grotowskiej 23, nie wysiedlony dlatego, że jego żona pracowała w tutejszej szkole jako nauczycielka. Opiekun społeczny ma około 20-tu podopiecznych wśród sześciu tysięcy mieszkańców Bemowa.
  185. W wywiadzie następnym ob. Zygmunt Sławecki, zastępca przewodniczącego Dzielnicowej Rady Narodowej Warszawa-Wola, przedstawił się jako nasz sympatyk i działacz, który okazywał pomoc przy budowie osiedla oficerskiego WAT, przy instalacji oświetlenia ul. Lazurowej, budowie pawilonu WSS itp. Teraz darzy życzliwością Młodzieżową Radę Osiedlową, która właśnie zaczęła działać.
  186. Jeśli już mowa o zasłużonych dla Bemowa, warto dodać, że ob. Wacław Ściwiarski, b. prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Boernerowa posiada następujące odznaczenia: Krzyż kawalerski orderu odrodzenia Polski, Złoty i srebrny krzyż zasługi,Krzyż walecznych, Krzyż partyzancki, Medal za Warszawę, Medal zwycięstwa i wolności, Odznakę 1000 lecia Państwa Polskiego, Srebrną odznakę honorową miasta st. Warszawy, Złotą i srebrną odznakę odbudowy. Prezes Ściwiarski nadal pełni różne funkcje społeczne w takich organizacjach jak: Związek Inwalidów Wojennych, Polski Czerwony Krzyż, Towarzystwo Przyjaciół Warszawy i wielu innych.
  187. Życie dzisiejszego Bemowa toczy się pod znakiem tak wspaniale rozbudowanej instytucji jak Wojskowa Akademia Techniczna im. Jarosława Dąbrowskiego. Bemowo zrosło się z WAT-em, a WAT z Bemowem i razem tworzą harmonijną całość. Do nadania wojskowego tonu temu dawniej spokojnemu osiedlu przyczyniła się też Jednostka Wojskowa 2546 choćby warkotem helikopterów i samolotów, strzelaniem do celu lub donośnym śpiewem żołnierzy. Cywile za to korzystają z drugiego dużego kina, którego posiadaniem szczyci się wspomniana J.W. Wszystko dowodzi, że wzajemne współżycie po burzach wysiedlenia dobrze się ułożyło.
  188. Teraz trudno sobie wyobrazić Bemowo bez WAT-u. Wielka ta uczelnia wojskowa obchodziła 18 sierpnia 1966 roku swe piętnastolecie. Dla upamiętnienia tej daty wydano bogato ilustrowaną broszurę. Są w niej treściwie omówione dzieje powstania i rozwoju WAT: działalność szkoleniowo-wychowawcza i społeczna, działalność naukowa i naukowo-badawcza, działalność kulturalno-oświatowa i inne doniosłe osiągnięcia uczelni.
  189. Wśród tych osiągnięć najgłośniejszym nie tylko w kraju ale i za granicą stał się wynalazek laseru, dokonany przez pracowników WAT-u: K. Dzięciołowskiego, K. Piotrowskiego, Zb. Puzewicza i Grycewicza. Jak wiadomo jest to urządzenie służące do uzyskiwania światła o nieosiągalnych dotąd właściwościach,a mające głównie zainteresowanie w medycynie i przemyśle.
  190. Przed Bemowem otwierają się perspektywy dalszego pomyślnego rozwoju, opartego na harmonijnym współżyciu wojska z ludnością cywilną.
  191. Opracował Władysław Grzelak. 1 czerwca 1968.
  192. O B R O N A B O E R N E R O W A
  193. w dniach 10.IX – 27.IX.1939 roku
  194. Autor: Władysław Grzelak
  195. Źródło: maszynopis z 1967 roku.
  196. Z oryginału przepisane przez
  197. Towarzystwo Boernerowo na 90-lecie Boernerowa.
  198. Dziękujemy Rodzinie Autora za udostępnienie oryginalnego zapisu.
  199. 1-go września 1939 roku o godz. 5:00 Republika Niemiecka zaatakowała Rzeczypospolitą Polską z lądu, z morza i z powietrza. Rozpoczęła się równocześnie II-ga wojna światowa, która miała potrwać 6 lat. 6 lat zmagań, cierpień narodów. Przez pierwszy miesiąc owych walk głównym terenem wojny była właśnie ziemia polska.
  200. Już pierwszego dnia armia nasza ponosiła straty, front zaś zaczął się cofać. W błyskawicznej operacji wojska hitlerowskie skierowały się na stolicę kraju tak, że już w pierwszych dniach II dekady września rozpoczął się szturm twierdzy „Warszawa”. Wojna była już przegrana. Data kapitulacji była jedynie kwestią bohaterstwa obrońców. Nic nie pomogły starania “wojenne” rządów Wlk. Brytanii i Francji ani też “dziwna wojna”. Więc bili się. Bili się do 5-go października 1939 roku, kiedy to skapitulowały ostatnie oddziały Wojska Polskiego.
  201. Gdybyśmy zastanowili się nad przyczynami klęski wrześniowej, przeglądając teksty i materiały źródłowe, a więc rozkazy, okólniki, depesze itp. pochodzące z tego okresu, z pewnością przekonalibyśmy się o prawdziwych przyczynach tragedii września 39 roku.
  202. Było to:
  203. 1/ złe, przestarzałe wyposażenie armii polskiej,
  204. 2/ niewłaściwa taktyka obronna, pozwalająca Niemcom dotrzeć w szybkim tempie do stolicy.
  205. Zawdzięczaliśmy to i tak już zniedołężniałemu Dowództwu WP, które 10 września uciekło do Rumunii. Jedyne co Polsce pozostało, to bohaterstwo żołnierzy i ludności cywilnej, szczególnie zaś okolic Warszawy. Wiele bowiem okolic w Polsce położonych z dala od dróg bitych, którymi ciągnęły niemieckie dywizje pancerne znało kampanię 1939 roku tylko z opowiadań. Inaczej było pod Warszawą. Tutaj, w szczególności po lewej stronie Wisły Niemcy przeszli zwartą ławą. Przed naporem owych wojsk broniło się także nasze osiedle Bemowo – wówczas podwarszawska miejscowość Boernerowo.
  206. Boernerowo – osiedle gminy Babice, powiatu pruszkowskiego – wojna zastała jak resztę kraju budzącą się do pracowitego dnia. Gdy ludność dowiedziała się o wojnie, zapanowała panika. Część ludności uciekła do Warszawy. Spokój zapanował dopiero po 1-szym tygodniu wojny. W tym czasie naloty niemieckie na Warszawę nie ominęły oczywiście Boernerowa. Wkrótce jednak zaczęły omijać. 10 września 1939 roku bez większych walk 18 Dywizja Piechoty Wehrmachtu zajęła osiedle. Tu jednak Wehrmacht zakończył swój pochód. Okolice Boernerowa miały się stać jednym z terenów walk i szturmu hitlerowców na twierdzę “Warszawa”. Oto mapa obrazująca ówczesne wojsk polskich w samej warszawskiej twierdzy.
  207. W nocy z 15 na 16 września 3 batalion 26 pułku piechoty 5 dywizji piechoty “Dzieci Lwowskich” pod dowództwem mjr Jacka Decowskiego w brawurowym ataku z Powązek opanował Fort Babice wyzwalając nasze osiedle. W ten sposób zdobyto ważny punkt oporu w obronie stolicy. Rozkaz w tej sprawie wydał dowódca Armi “Warszawa”, gen. dyw. Juliusz Rómmel. W forcie Babice k/ Boernerowa znajdowały się bowiem składy amunicji i sprzętu bojowego.
  208. Tego samego dnia z Naczelnego Dowództwa z Włodzimierza Wołyńskiego przyszedł rozkaz marszałka Rydza-Śmigłego z 13 września, który między innymi zawierał rozkaz zniszczenia Fortu Babice. Gen. Rómmel nie mógł już odwołać swojego rozkazu co, jak się okazało, było zbawienne.
  209. W dniach 17 i 18 września w okolicach Fortu Babice toczyły się zacięte boje, głównie na broń białą – bagnety. Polscy żołnierze lepiej do tego typu starć przygotowani – odnosili przez te dni sukcesy.
  210. Walczyły tu jednostki szturmowców tzn. lotnicy i obsługa lotnisk, które to po utracie swojego sprzętu nie mogły kontynuować walk powietrznych. Jednostek tych bło 3:
  211. pierwszą dowodził kpt. Klimas, drugą ppor. Grochowski, a trzecią ppłk Okulicki.
  212. Oddziały te wykorzystując dogodne dla obrońców, wysunięte daleko w linie niemieckie pozycje w dużym stopniu przyczyniły do opóźnienia działań hitlerowców. Z bazy, jaką był front boernerowski mjr. Decowskiego, czyniły one wypady na stacjonujące niedaleko jednostki 18 DP (18 dywizja piechoty zmotoryzowanej) Wehrmachtu.
  213. W nocy z 17 na 18 żołnierze znajdujący się pod dowództwem kpt. Klimasa dokonali śmiałego wypadu na przedpola Babic gdzie po dłuższej, zaciętej walce zniszczyli obsługę dwóch nieprzyjacielskich cekaemów i broń.
  214. Tej samej nocy grupa ppor. Grochowskiego w podobnych okolicznościach wybiła do nogi 12 osobowy patrol niemiecki. I tu doszło do długotrwałej walki na bagnety.
  215. Mimo tych poważnych sukcesów, ówczesna sytuacja całej linii obronnej zmusiła ge. Rómmla do umocnienia tego odcinka i pchnięcia tam kilku oddziałów.
  216. Walki te zilustruje mapa
  217. W wyniku walk 18 września hitlerowcy stracili w okolicach Boernerowa dwa działa, dwa czołgi i pięć samochodów pancernych. Szturmowcy walczyli już wówczas jedynie na południe od Boernerowa. 18 września ppłk. Okulicki atakując z fortu mjr. Decowskiego siły 3 batalionów zajął rejon na południe od naszego osiedla, tj. Chrzanów, Jelonki, Groty i Blizne. Były to jednak ostatnie zrywy i ataki obrony Warszawy.
  218. W samym Boernerowie trwała wówczas przerwa w działaniach wojennych, ostatnia przed końcowym atakiem hitlerowskim. Do tego ostatecznego szturmu miało dojść niebawem.
  219. 19 września nieprzyjaciel przygotował się już do ataku na odcięty od wojsk broniących stolicy Fort Babice i oddziały mjr. Decowskiego. Warszawa jednak broniła się. Gen. Rómmlowi zależało, jak wynika z jego słów, na utrzymaniu Babic. Wojsko Polskie było jednak za słabe. O jego pozycjach obronnych i walkach może powiedzieć mapa.
  220. Po skoncentrowanym ataku na Warszawę 25, 26 i 27 września 1939 roku mjr Decowski uległ dopiero zmasowanemu atakowi całej 18 Dywizji Piechoty Wehrmachtu 11 Korpusu. Od tego dnia osiedle nasze do 17 stycznia 1945 roku znajdowało się pod okupacją hitlerowską. Rozpoczął się okres walki i męczeństwa. W czasie obrony Warszawy ludność Boernerowa pomagała żołnierzom walczącym przeciw niemieckiemu najeźdźcy. Żołnierze Wojska Polskiego odznaczali się też wielkich bohaterstwem. Oto rozkaz pożegnalny gen. Rómmla z 29.IX.1939 roku.
  221. Dowództwo Armii “Warszawa” – 29 września 1939 r.
  222. ROZKAZ POŻEGNALNY DO 5 DYWIZJI PIECHOTY
  223. Oddziały 5 DP zaczęły przybywać do Warszawy ze Lwowa. Od dnia 3.IX. część została skierowana do Płocka, a reszta do Warszawy. I tak przybyły 40 pp, pod dowództwem ppłk. Kalandyka, został skierowany do zachodnich części m. Warszawy i osadził: 1/40 pp obronę mostów warszawskich, batalion II i III/40 obsadziły wyloty miasta na Woli i Ochocie. 36 pp pod dowództwem ppłk dypl. Węgrzyna z batalionami I i II/26 walczył na wschodnim przedpolu Warszawy na rzece Narwi i Wiśle.
  224. III/26 pp pod dowództwem mjr. Decowskiego skierowany został do rejonu Powązek. Artyleria 5 pal i pac przy swoich oddziałach piechoty. Muszę stwierdzić, że wszystkie jednostki 5 Dywizji wykazały najwyższe wartości żołnierskie.
  225. Tam gdzie stał żołnierz “Lwowskiej 5 Dywizji”, tam byłem spokojny, że wszystkie natarcia niemieckie zostaną odbite. Najcięższe walki przypadły na odcinku Woli i Ochoty baonu II/40 i III/40, i to w najkrytyczniejszym momencie walki w dniach 8 i 9 września, kiedy obrona nie była jeszcze skonsolidowana i kiedy Niemcy chcieli opanować miasto przez zaskoczenie, rzucając na tym odcinku duże ilości broni pancernej z piechotą wspomaganą potężną artylerię i lotnictwo. Dzięki bohaterstwu żołnierzy 40 pp skończyło się to pogromem Niemców. Dzień ten miał ogromne znaczenie na cały przebieg obrony Warszawy. Na tym odcinku walki toczyły się stale. Niemcy dzień w dzień, noc w noc prowadzili silne natarcie; to co we dnie udało im się opanować, było odbite w nocy w walce wręcz.
  226. Tak samo bohaterskim wyczynem były walki III/26 pod dowództwem mjr. Decowskiego, który śmiałym wypadem opanował ośrodek łączności Babice i utrzymał go do końca obrony, walcząc z ogromną przewagą npla – stale przechodząc do przeciwnatarć na bagnety. Pełne są odwagi i poświęcenia walki I i II/26 pp na wschodnim brzegu Wisły i Narwi. Artylerzyści 5 pal i pac wszędzie walczyli obok, niosąc pomoc swojej piechocie. Trudno mi wymienić wszystkie przejawy bohaterstwa i poświęcenia, które wykazała 5 DP podczas tej krótkiej, a tak krwawej wojny.
  227. Żołnierze! Powinniście być dumni, że służyliście w szeregach tej 5 DP – “Dzieci Lwowskich”. Krwią najlepszych synów swoich ziemia ta potwierdziła swoją przynależność do naszej Rzeczypospolitej Polskiej. Stwierdza, że dywizja wasza była jednostką wzorową, silną duchem, zdyscyplinowaną, pewną w najtrudniejszych sytuacjach bojowych. Rozstając się obecnie z Wami “moje lwowskie dzieci” dziękuję Wam w imieniu ojczyzny za wykazane bohaterstwo, upór i poświęcenie, za trudy i krew przelaną, które to wykazywaliście wszędzie, gdy tego żądał od Was obowiązek żołnierski.
  228. W uznaniu zasług i za wykazane męstwo nadaję odznaczenia niżej wymienionym żołnierzom:
  229. Dca dywizji, gen.bryg. Zulauf Juliusz – Virtuti Militari 4 kl.
  230. kpt. Zdzisław Pacak – Virtuti Militari 5 kl.
  231. Dca 4 komp., por. Jan Grzybowski – Virtuti Militari 5 kl.
  232. Dca 5 komp., por Jan Jeleń – Virtuti Militari 5 kl.
  233. Plut.pchor. Kuciel – Virtuti Militari 5 kl.
  234. Ppor. Edmund Grabowski – Virtuti Militari 5 kl.
  235. S.p., sierż.pchor. Kazimierz Żyluk – Virtuti Militari 5 kl.
  236. Sierż. pchor. Boruta – Virtuti Militari 5 kl.
  237. St.strz.ppanc., Fronczyk – Virtuti Militari 5 kl.
  238. Komp.ppanc. ś.p. Mieczysław Baran – Virtuti Militari 5 kl.
  239. Sierż Tadeusz Szymański – Virtuti Militari 5 kl.
  240. Celown.st.sierż. Franciszek Głuszek – Virtuti Militari 5 kl.
  241. Łączn., ś.p. por. Alfred Brzozowski – Virtuti Militari 5 kl.
  242. Ppor. Stanisław Karałow, 4 komp. – Virtuti Militari 5 kl.
  243. Strz. Michał Szakalski – Virtuti Militari 5 kl.
  244. Kpr. Jan Cyral – Virtuti Militari 5 kl.
  245. 2 kkm., por. Adam Rafalski – Virtuti Militari 5 kl.
  246. Ppor. Lesław Dreszer – Virtuti Militari 5 kl.
  247. Ppor. Jerzy Grochowalski – Virtuti Militari 5 kl.
  248. Sierż. pchor. Tadeusz Adamski – Virtuti Militari 5 kl.
  249. Pchor. rez. Stanisław Podkowicz – Virtuti Militari 5 kl.
  250. Pchor. Tadeusz Jędrychowski – Virtuti Militari 5 kl.
  251. Ppor. Mieczysław Wanicki – Virtuti Militari 5 kl.
  252. S.p. Edward Zieliński, ochotnik – Virtuti Militari 5 kl.
  253. Ochotnik Barszczak, 17-letni – Virtuti Militari 5 kl.
  254. Por. Emanuel Swiejkowski – Virtuti Militari 5 kl.
  255. Ppor. Ryszard Koncewicz – Virtuti Militari 5 kl.
  256. Ppor. rez. Józef Gałuszko – Virtuti Militari 5 kl.
  257. Por. Mieczysław Mołodyński, gca 1 ckm – Virtuti Militari 5 kl.
  258. Strz. Antoni Brzeziński, 4 komp. – Virtuti Militari 5 kl.
  259. Kpr. Władysław Płasznik, 4 komp. – Virtuti Militari 5 kl.
  260. Kpr. Stanisław Wiszniak – Virtuti Militari 5 kl.
  261. Pchor. Roman Głowa – Krzyż Walecznych 5 pal i pac
  262. Dca 5 pal, ppłk Tadeusz Popławski – Virtuti Militari 4 kl.
  263. Dca 5 bater. 5 pal, ppor. Woicki – Virtuti Militari 5 kl.
  264. Dca baterii, por. Jerzy Malewski – Virtuti Militari 5 kl.
  265. Por. Bolesław Piasecki – Krzyż Walecznych po raz 4
  266. Por. Franciszek Gibel – Virtuti Militari 5 kl.
  267. Dca II/5 pal, mjr Franciszek Schmidt – Virtuti Militari 5 kl.
  268. Dca dyonu, mjr Stencel – Krzyż Walecznych po raz 4
  269. Ppor. rez. Growiński – Krzyż Walecznych po raz 2
  270. Por. rez. Mieczysław Rosicki – Krzyż Walecznych po raz 2
  271. Ppor. Stanisław Borodicz – Virtuti Militari 5 kl.
  272. Por. Wiesław Józef – Krzyż Walecznych po raz 3
  273. 29.IX.39
  274. /-/ J. Rómmel gen.dyw.
  275. Dca Armii „Warszawa”
  276. W okolicach Boernerowa zginęło ok. 1000 żołnierzy.
  277. Cmentarz ich znajduje się w Babicach.
  278. A oto osoby pochowane na tym cmentarzu:
  279. St.szer. Lasecki
  280. Stanisław Tomaszewski
  281. Józef Patyk
  282. Feliks Szatkowski
  283. Jan Wilkowski
  284. Oficer 7 Pułku ułanów Polskich Czesław Cukierski
  285. Kpr. pchor. Zdzisław Zdobylak
  286. Jan Galbarczyk
  287. Por. Edward Lafeń
  288. Pchor. Marian Sadliński
  289. Bogdan Grabowski
  290. Edmund Wiśniewski
  291. Józef Mairos
  292. Tadeusz Pinnicki
  293. Józef Rżysko
  294. Tadeusz Olejnik
  295. Por. Władysław Piwowarski
  296. Tadeusz Banasiewicz
  297. Józef Serek
  298. Marian Marecki
  299. Ppor. Michał Oparowski
  300. oraz 452 nieznanych bohaterów września 1939 roku i sierpnia 1944.
  301. Tak zakończył się akt obrony Boernerowa.
  302. Dnia 2 maja 1967 roku, dwaj uczniowie klasy VIIa Szkoły Podstawowej nr 150 im. Walerego Wróblewskiego: Andrzej Górz i Władysław Czosnowski w ramach międzyszkolnego konkursu pn. „Społeczeństwo naszej dzielnicy w walce z hitlerowskim okupantem” udali się do oddalonej o 7 km wsi Babice Stare. W tych Babicach znajduje się wojskowy cmentarz żołnierzy polskich, którzy zginęli w kampanii wrześniowej i sierpniu 1944 roku. Uczniowie ci sporządzili szczegółowy plan cmentarza i najbliższych posesji oraz listy znanych osób pochowanych na tym terenie. Spotkali oni tam pana Jana Okwiecińskiego, byłego sekretarza gminy Blizne z okresu wojny, obecnie komendanta obecnie Komendanta Straży Pożarnej w Jelonkach. Poinformował on ich o powstaniu owego cmentarza.
  303. Po kampani wrześniowej 1939 mieszkańcy Babic i okolicznych wsi i osiedli pochowali poległych w walkach żołnierzy na specjalnie tu utworzonym cmentarzu wojskowym.
  304. Uczniowie ci przeprowadzili także wywiad z p. Cecetką-Cymerman, która oprócz udzielania tajnych kompletów była pracowniczką Urzędu Gminnego w Babicach z okresu wojny, obecną nauczycielką naszej szkoły. Jak wynika z jej relacji w okresie od wiosny do jesieni 1940 roku zarząd gminy Blizne-Babicach zawiadamiał rodziny poległych tu żołnierzy o zgodnie porządkował sprawy dotyczące zmarłych. Bezpośrednio ekshumacją zajmował się urzędnik Wł. Kwietniak. Obecnie cmentarz, z którego ekshumowano leżących tam Niemców i Żydów, jest bardzo dobrze utrzymany. Leżą tam teraz tylko Polacy.
  305. BIBLIOGRAFIA
  306. 1.Gen. Juliusz Rómmel – „Za honor i Ojczyznę”
  307. 2.Józef Krzyczkowski „Szymon” – Konspiracja i powstanie w Kampinosie”
  308. 3.B. Artc „Szturmowcy Warszawy”
  309. Warszawa Bemowo 1967.
  310. Dalej zamieszczamy przypisy redakcji do “Obrona Boernerowa”
  311. wspomnień mieszkańca Boernerowa i działacza na rzecz osiedla Władysława Grzelaka.
  312. 26 Pułk Piechoty
  313. Sformowany w listopadzie 1918 roku jako Piotrkowski Okręgowy Pułk Piechoty z ochotników i członków V Okręgu POW. Na początku 1919 pułk został przemianowany na 26 pułk piechoty i podporządkowany 7 Dywizji Piechoty. W roku 1920 pułk wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej, a po jej zakończeniu przebywał w Kowlu aż do lata 1921 roku. Jesienią tegoż roku pułk został wyłączony ze składu 7 DP i podporządkowany 5 Dywizji Piechoty. Na przełomie października i listopada, pułk przeniesiono do Lwowa. W 1934 nastąpiła zmiana garnizonu pułku, który przeniesiono do Gródka Jagiellońskiego. W kampanii wrześniowej 1939 pułk walczył w obronie Warszawy. Pułk rozwiązano 29 września 1939 po ogłoszeniu kapitulacji stolicy.
  314. Pod datą 27 września mjr Jacek Decowski napisał: Godz. 9:00 – koniec mej chlubnej walki. Zabitych i rannych podać nie mogę. Z etatowego batalionu około 900 ludzi, 3-krotne uzupełnienie po 150-200 ludzi, dostało się do niewoli niespełna 300 ludzi, a zwiało zdaje mi się mało w godzinach tego piekielnego ognia w dniu 26 i 27 IX. Przewidując, że w dniu 27 IX będzie mój smutny koniec walki, zamierzałem w nocy 26/27 odejść z batalionem, jednak wyraźny rozkaz „pozostania do rozkazu” zadecydował. Generał dowodzący niemiecką 19 DP polecił zebrać po bitwie pozostałych przy życiu polskich żołnierzy broniących ośrodka Babice. Chciał sprawdzić, czy to możliwe, że jeden samotny batalion III/26 pp stawiał tak długi opór niemieckiej dywizji. Nie szczędził słów uznania mjr. Decowskiemu, a swoim żołnierzom stawiał za wzór ten mężny batalion. Równocześnie poinformował majora, że w przypadku, gdyby natarcie niemieckie i w tym dniu nie dało wyniku, miał przeznaczoną na noc następną dotację 8000 pocisków i wsparcie miotaczy płomieni. Dowództwo obrony Warszawy sądziło, że mjr Jacek Decowski zginął podczas ostatnich walk. Świadczy o tym Rozkaz Pożegnalny do 5. Dywizji Piechoty wydany 29 września 1939 roku przez Dowódcę Armii „Warszawa” gen. dyw. Juliusza Rómmla.
Podaj dalej poprzez: